Przedstawiciel Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji Aleksiej Poliszczuk podczas spotkania 21 lipca Rady Federacji zagroził władzom Mołdawii atakiem. Stwierdził, że gdyby doszło do blokady handlowej Naddniestrza, to "rozgorzałby na nowo konflikt w tym regionie, ze wszystkimi swoimi konsekwencjami" - podała rosyjska rządowa agencja informacyjna Sputnik.
Więcej informacji ze świata i kraju znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
W sytuacji podjęcia przez Kiszyniów handlowej blokady prorosyjskiej enklawy, Moskwa "nie pozostanie obojętna"
- Niestety powrót do wykorzystania elementu blokady gospodarczej Naddniestrza przez Ukrainę i Mołdawię może jeszcze bardziej pogorszyć relacje między brzegami Dniestru i odmrozić konflikt ze wszystkimi wynikającymi z tego konsekwencjami - powiedział Poliszczuk. - Nie można do tego w żaden sposób dopuścić - dodał.
Szef drugiego departamentu WNP w rosyjskim resorcie spraw zagranicznych ostrzegł również rząd Mołdawii przed możliwością pojawienia się "bezpośredniego konfliktu i napięć" w sytuacji, gdyby Kiszyniów próbował zdyskredytować tzw. misję pokojową w Naddniestrzu.
Rosjanie w Naddniestrzu są od 1995 r. w ramach tzw. sił pokojowych. Naddniestrze jednostronnie oderwało się od Mołdawii w 1990 r., gdy Republika Mołdawska "opuściła" Związek Radziecki i stała się niezależnym europejskim państwem. Naddniestrze, zamieszkane głównie przez Rosjan i Ukraińców, na arenie międzynarodowej nadal uznawane jest za część Mołdawii. Władze Mołdawii wielokrotnie domagały się wycofania wojsk rosyjskich z tego terytorium. Na początku czerwca minister obrony Anatolie Nosatii stwierdził, że region stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa w Europie ze względu na dużą liczbę uzbrojonych mieszkańców.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.