We wtorek 19 lipca mors został znaleziony na trawniku domu w miejscowości Kotka we wschodniej części Zatoki Fińskiej. W nocy zwierzę zostało przewiezione do ogrodu zoologicznego w Helsinkach. Na miejscu mors został zbadany przez weterynarzy, którzy stwierdzili, że jest on wygłodniały, nie ma odpowiedniej warstwy tłuszczu i w takim stanie nie będzie mógł o własnych siłach znaleźć drogi na otwarte morze.
Zoo postanowiło jednak ratować morsa. Zwierzę zostało przetransportowane do szpitala dla dzikich zwierząt, znajdującym się w tym samym mieście. "Podróż okazała się dla niego zbyt ciężka" - poinformowały w środowym komunikacie władze fińskiego zoo.
- Zwierzę było już w kiepskim stanie, bardzo ciche, nie ruszało się już zbytnio i dość ciężko oddychało. Uśpienie morsa nie wchodziło w grę, chcieliśmy pomóc zwierzęciu - powiedziała dyrektorka ds. opieki i ochrony zwierząt w Korkeasaari Nina Trontti w rozmowie z yle.fi.
Mors był wcześniej bardzo aktywny w Finlandii, budząc duże zainteresowanie mieszkańców i mediów. Przypłynął m.in. do przystani dla łodzi w Hamina. Następnie wpłynął w sieć rybacką, a próbując się uwolnić przewrócił łódkę z rybakiem, który wpadł do wody. Straży przybrzeżnej udało się pomóc morsowi, jak i rybakowi. Następnie mors pojawił się na posesji prywatnego domu, gdzie staranował trzepak. Z tego miejsca został odebrany przez władze zoo.
Media w Polsce nazywają go "morsem z Mielna", ponieważ 23 czerwca właśnie ten osobnik był widziany na niestrzeżonej plaży w Mielnie. Widok ten był dość zaskakujący, ponieważ zwierzęta te preferują chłodne lokalizacje - jak w Morzu Norweskim. Mors ten był też pierwszym zwierzęciem z tego gatunku, który został zarejestrowany w Bałtyku. Naukowcy obserwowali więc, co dalej zrobi zwierzę.
Doktor Rune Aae z Norwegii zauważa, że nigdy wcześniej w Bałtyku nie było morsów, dlatego też nie istniał model reakcji w przypadku ich zaobserwowania. Zdaniem naukowca następnym razem zwierzę to trzeba jak najszybciej sprowadzić wyprowadzić z Bałtyku na wody u wybrzeży Danii lub Norwegii.
Według Aae największym problemem dla morsa, który zgubił się w Morzu Bałtyckim, było pożywienie - a dokładnie jego brak. Na wybrzeżu Norwegii mors sobie radzi, zjadając codziennie 5-6 tys. małży. W Bałtyku po prostu nie ma takiej ilości pożywienia, która mogłaby zadowolić morsa.
Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.