We wtorek podczas spotkania z merem Lwowa Andrijem Sadowym wiceszef węgierskiego MSZ Levente Magyar zapewnił, że Węgry zgadzają się, aby przez ich terytorium była transportowana pomoc dla Ukrainy, w tym broń. - Jesteśmy zszokowani tym, co się tutaj dzieje, naprawdę współczujemy wam. W ciągu ostatnich 200 lat trzy razy prowadziliśmy wojnę z Rosją. Te wojny nie były o życie, ale o śmierć - powiedział węgierski polityk.
- W przeciwieństwie do wielu zachodnich partnerów, sami odczuliśmy, jak wygląda sprzeciw wobec tego ogromnego państwa wschodniego. Jednocześnie same Węgry nie dostarczą broni - to nasza strategiczna pozycja. Jednak kraje trzecie mogą korzystać z naszego terytorium [aby transportować broń - red.] - dodał.
Wcześniej Węgry informowały, że sprzeciwiają się dostawom zachodniej broni do Ukrainy, aby nie narażać mieszkających na Zakarpaciu Węgrów na rosyjski ostrzał.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Ambasadorowie unijnych krajów mają w środę zaakceptować kolejny pakiet sankcji wobec Rosji za napaść na Ukrainę. Znajduje się w nim m.in. embargo na import złota i produkty wysokiej technologii. Jest także propozycja objęcia restrykcjami kolejnych 50 osób i firm, którym zostaną zablokowane majątki w Europie.
- Cena ekonomiczna, którą musi zapłacić Rosja za agresję, musi być coraz wyższa. Celem jest zmuszenie Rosji do zakończenia wojny - tak o kolejnym pakiecie sankcji mówił wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Marosz Szewczowicz.
W środę nie powinno być żadnych problemów z przyjęciem sankcji. Sam pakiet nie jest bardzo ambitny, na co zwracała uwagę Polska, domagając się jego zaostrzenia. Chodzi na przykład o usunięcie wyjątków. - Rosja nie może eksportować złota do krajów Unii w żadnej postaci, surowca złota, ale tam zapomniano o wyrobach jubilerskich - mówił w poniedziałek w Brukseli minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau.
Polska uważa też, że sankcjami należy objąć wszystkich rosyjskich producentów broni, kolejne banki, a także, że wprowadzone powinno być embargo gazowe.