We wtorek 19 lipca w wielu krajach Europy osiągnięty został szczyt lipcowej fali upałów. W Wielkiej Brytanii po raz pierwszy w historii pomiarów zanotowano ponad 40 stopni Celsjusza. Rekordy mogą paść także w Niemczech czy Belgii. Temperatura powyżej 40 stopni doskwiera także mieszkańcom Portugalii, Hiszpanii czy Włoch, którzy poza upałem mierzą się także z pożarami.
Eksperci ze Światowej Organizacji Meteorologicznej (WMO) przewidują, że temperatury powyżej normy pozostaną co najmniej do połowy przyszłego tygodnia. - Patrzymy w przyszłość, zadając sobie pytanie: "kiedy to się skończy?". Niestety, patrząc na wszystkie modele, dostarczone przez naszych partnerów na poziomie krajowym i regionalnym, prawdopodobnie nie wcześniej niż w połowie przyszłego tygodnia - powiedział podczas konferencji prasowej Robert Stefanski z departamentu Usług Klimatycznych WMO.
Jak dodają eksperci WMO, fala upałów spowodowana jest zmianami klimatu. Niestety, w związku z tym mieszkańcy m.in. Europy powinni przyzwyczaić się do wysokich temperatur. Zmiany klimatu wpłyną też na to, że upały będą pojawiały się coraz częściej. - W przyszłości takie fale upałów będą normą, a my zobaczymy jeszcze silniejsze ekstrema - powiedział sekretarz generalny WMO Petteri Taalas.
Przeczytaj więcej informacji pogodowych na stronie głównej Gazeta.pl.
Petteri Taalas odniósł się również do informacji z Hiszpanii czy Portugalii, gdzie fala upałów doprowadziła do śmierci setek osób. Portugalska Generalna Dyrekcja Zdrowia przekazała, że od 7 lipca, gdy w tym kraju zaczęły się upały, z powodu wysokich temperatur zmarły 1063 osoby. W Hiszpanii od 10 do 16 lipca upały były przyczyną śmierci 510 osób.
Taalas powiedział, że z powodu upałów spodziewa się jeszcze większej liczby zgonów wśród osób starszych i chorych. Zauważył też, że wysokie temperatury wpływają na zwiększone ryzyko powstawania pożarów, które mają wpływ na rolnictwo i dostępność żywności. - Mam nadzieję, że tego typu wydarzenia zaalarmują rządy wielu krajów - dodał.
***********
Ekstrema pogodowe - z jednej strony gwałtowne ulewy, z drugiej fale upałów - są wśród przewidywanych przez naukowców skutków zmian klimatu. O ile roczna suma opadów może się nie zmieniać, to inny będzie ich rozkład: wzrasta liczba opadów krótkotrwałych, o silnym natężeniu, powodujących podtopienia, a w dłuższych odstępach między nimi możliwe są susze. Ponadto gwałtowne opady nie przeciwdziałają wysychaniu tak dobrze, bo woda szybko spływa do cieków wodnych.
W przygotowanym przez warszawski ratusz dokumencie dot. adaptacji do zmian klimatu czytamy, że w latach 1981-2013 "wzrosła liczba dni z opadem intensywnym oraz odnotowywano coraz wyższe jednostkowe wartości opadów". Przykładem była ulewa w stolicy w czerwcu 2020 roku, gdy w kilka godzin spadło tyle deszczu, ile wynosi średnia miesięczna suma opadów. Do tego brak retencji wody i miejska betonoza potęgują skutki takich ulew i przyczyniają się do zalewania ulic i budynków. Inny przykład to województwo łódzkie, które jest zagrożone silnym pustynnieniem oraz równolegle powodziami w dolinach największych rzek regionu.
Więcej o skutkach kryzysu klimatycznego i rozwiązaniach, jakie mamy w walce z nim, przeczytasz w serwisie Zielona.Gazeta.pl.