Do strzelaniny doszło w galerii handlowej w Greenwood na przedmieściach Indianapolis. Napastnik wszedł do środka uzbrojony w karabin oraz kilka magazynków i otworzył ogień w części gastronomicznej budynku. Zabił trzy osoby, a dwie postrzelił. Wśród rannych jest 12-letnia dziewczynka, która doznała, jak przekazała policja, "niewielkich obrażeń".
Kiedy na miejsce przyjechali funkcjonariusze, sprawca już nie żył. Został zastrzelony przez 22-letniego mężczyznę, który znajdował się w centrum handlowym i miał przy sobie pistolet. - Prawdziwym bohaterem jest obywatel, który zgodnie z prawem miał przy sobie broń palną i był w stanie zatrzymać napastnika, gdy tylko zaczął on strzelać - powiedział szef policji z Greenwood Jim Ison.
W czasie strzelaniny w centrum handlowym była Olivia Harding, z którą rozmawiała telewizja CNN. Jak powiedziała, najpierw myślała, że popsuła się karuzela, jednak potem usłyszała sześć kolejnych strzałów i zobaczyła, jak wszyscy zaczęli biegać. - Nie sądzę, że wrócę do centrum handlowego przez bardzo długi czas - dodała.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Tragedia na przedmieściach Indianapolis to kolejna z serii masowych strzelanin w Stanach Zjednoczonych. Dochodziło do nich w szkołach, kościołach, supermarketach oraz podczas parady z okazji Dnia Niepodległości. CNN podkreśla, że od początku roku było ich w USA już 350.
W maju uzbrojony osiemnastoletni Salvador Ramos wtargnął do szkoły podstawowej w Uvalde w Teksasie. Tam zabarykadował się w jednym z pomieszczeń i zaczął strzelać do uczniów. Zabił 21 osób, w tym 19 dzieci. Jak się okazało, dzień przed swoimi osiemnastymi urodzinami i tydzień przed atakiem na dzieci nastolatek kupił w sklepie z bronią półautomatyczny karabin typu AR-15. Trzy dni później kupił kolejny, a w międzyczasie 375 sztuk amunicji.
W odpowiedzi Kongres uchwalił ustawę zwiększającą kontrolę dostępu do broni przez osoby potencjalnie niebezpieczne. W tej chwili trudno powiedzieć czy i na ile ograniczy ona przestępczość z użyciem broni w USA.