Grecja. W katastrofie An-12 zginęło ośmiu Ukraińców. Potwierdzono, że na pokładzie były tony amunicji

W katastrofie samolotu transportowego An-12 w północnej Grecji zginęło 8 osób. Poinformowało o tym serbskie ministerstwo obrony. Resort potwierdził też nieoficjalne dotąd doniesienia o tym, że na pokładzie znajdowała się amunicja.

Śmierć ośmiu członków załogi potwierdził dyrektor ukraińskich linii lotniczych Meridian, Denys Bohdanowycz. Dodał, że wszystkie ofiary były obywatelami Ukrainy.

Samolot, lecący z serbskiego Niszu do jordańskiego Ammanu, rozbił się w nocy w pobliżu miasteczka Pangaion, położonego w Tracji w północnej Grecji. Według serbskiego ministerstwa obrony, na pokładzie było 11 i pół tony amunicji, zakupionej w Serbii przez Bangladesz. Amunicja miała ostatecznie dotrzeć do Dhaki, z międzylądowaniami w Ammanie, Rijadzie i Ahmadabadzie. 

Problemy strażaków z oddychaniem na miejscu katastrofy

Z powodu unoszących się w miejscu katastrofy oparów zdecydowano w nocy o wstrzymaniu akcji ratunkowej. Dwaj strażacy, którzy jako pierwsi dotarli na miejsce, trafili do szpitala. Mieli problemy z oddychaniem. Burmistrz Pangaion zaapelował do mieszkańców, by pozamykali drzwi, okna i wyłączyli klimatyzatory.

O świcie strażacy i żołnierze Sił Zbrojnych Grecji zaczęli przeszukiwanie miejsca katastrofy. Użyto przy tym drona. Dalsze działania rozpoczną się, gdy będzie pewność, że nie ma zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi. 

Załoga prosiła o możliwość lądowania w Kawali

Jak widać na mapie Flightradar24, maszyna wystartowała z serbskiego Niszu o 18:36, a około godziny później zawróciła nad Morzem Egejskim. Tuż przed katastrofą załoga prosiła o możliwość lądowania na lotnisku w nadmorskiej Kawali. Ostatni sygnał został wysłany o 19:47, 36 kilometrów od lotniska. 

Zdaniem świadków, jeden z silników maszyny zapalił się jeszcze w powietrzu. Miało też dojść też do kilku wybuchów. Tuż po katastrofie nastąpiła awaria sieci energetycznej w okolicy.

Więcej o: