"Mario, nie" - to tytuł depeszy Agencji Reutera, w której przypomniano, że opinia publiczna we Włoszech liczy na zmianę decyzji Mario Draghiego, który w czwartek po południu ogłosił, że podaje się do dymisji. Wcześniej Ruch Pięciu Gwiazd, partia koalicyjna, nie poparł go w głosowaniu nad wotum zaufania dla jego planu walki z rosnącymi cenami - Koalicja jedności narodowej, która wspierała ten rząd, już nie istnieje - powiedział Draghi. Ale prezydent Sergio Mattarella nie przyjął jego rezygnacji, prosząc o ponowne przemyślenie sprawy.
Najważniejsze włoskie dzienniki "Corriere della Sera" i "La Repubblica" podkreślają, że Mario Draghi, cieszący się ogromnym zaufaniem za granicą, był "gwarancją i ważnym atutem w stosunkach międzynarodowych". Oba dzienniki wyrażają obawy, że teraz Włochy pogrążą się w chaosie politycznym i gospodarczym. Wskazują na bardzo nerwową reakcję rynków finansowych, narażającą Włochy na straty.
Niektórzy politycy i większość mediów wyrażają nadzieję, że premier Draghi wycofa rezygnację, nieprzyjętą przez prezydenta. W środę - zgodnie ze wskazaniami prezydenta - Mario Draghi wystąpi w parlamencie. Szef włoskiej dyplomacji Luigi Di Maio i przewodniczący lewicowej Partii Demokratycznej skomentowali to słowami: "mamy pięć dni dni, by upewnić się, że parlament przegłosuje wotum zaufania dla rządu Draghiego". Do tego czasu - pisze włoska prasa - dymisja premiera jest "zamrożona".
Draghi wcześniej wielokrotnie ostrzegał, że nie będzie pełnił funkcji premiera bez wsparcia Ruchu Pięciu Gwiazd. Agencja Reutera podaje, że ryzyko upadku rządu odbiło się już na giełdzie.