Rzeź wołyńska to od dekad punkt zapalny w relacjach polsko-ukraińskich. Często jest on wykorzystywany przez rosyjską propagandę, by poróżnić Polaków i Ukraińców. Pamięć o ofiarach rzezi czczona jest 11 lipca - to wtedy miejsce miała krwawa niedziela, czyli kulminacja mordów na polskiej ludności przez oddziały ukraińskich nacjonalistów z UPA. W tym roku rocznica ta jest obarczona dużym ryzykiem, bo trwa wojna Rosji przeciw Ukrainie, a pomoc niesiona ukraińskiemu państwu przez Zachód przepływa głównie przez granicę z Polską. Generowanie napięcia - zwłaszcza na tle historycznym - na linii Polska-Ukraina jest w interesie Kremla.
Więcej o obronie Ukrainy przed rosyjską agresją przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
- Dochodziły do nas już wcześniej informacje o szykowanych różnego typu rosyjskich prowokacjach. Niektórzy dyplomaci rosyjscy wręcz mówili o tym zbyt otwarcie. Rosja postrzega ten dzień jako możliwość skłócenia Polaków i Ukraińców - mówi jeden z naszych informatorów.
Wedle naszych informacji intencją obu stron - polskiej i ukraińskiej - jest, aby nie dać pretekstów do poróżnienia się Warszawie i Kijowowi. Zbieg wydarzeń - zgłoszenia ustawy dot. ułatwień dla Polaków i rocznicy rzezi wołyńskiej - można interpretować jako kompletne odwrócenie spojrzenia: od ludobójstwa na Polakach z lat 1943-44 do specjalnego i przyjaznego traktowania w 2022 r.
Punktem nr 1, który wedle naszych informacji ma przykuć uwagę 11 lipca, jest projekt ustawy o specjalnym statusie Polaków w Ukrainie. Historia tego projektu sięga czasu, gdy do Kijowa przyjechał prezydent Andrzej Duda - w maju - i wygłosił tam przemówienie w Radzie Najwyższej. A Zełenski w odpowiedzi zadeklarował, że w ślad za polskim także ukraiński parlament uchwali ustawę o specjalnym statusie Polaków przebywających w Ukrainie. Podkreślił, że "takie ustawy mają wielkie znaczenie symboliczne, pokazujące, że Ukraińcy i Polacy są równi". - Jestem przekonany, że ukraińscy parlamentarzyści szybko i większością głosów przyjmą tę ustawę - oświadczył Zełenski. Ma to być "lustrzany projekt" wobec tego uchwalonego w Polsce z myślą o Ukraińcach.
Jak się dowiadujemy, w poniedziałek prezydent Ukrainy ma już skierować do Rady Najwyższej projekt ustawy o specjalnym statusie Polaków w Ukrainie. To symboliczne: w czasie gdy czczona jest pamięć o Polakach ofiarach rzezi wołyńskiej pojawić ma się oficjalnie projekt ustawy o specjalnym statusie Polaków. Projekt zakładać ma m.in. ułatwienia w podejmowaniu pracy i nadawanie odpowiednika polskiego numeru PESEL.
Ponadto Zeleński, jak się dowiadujemy, ma w planie w swoim wystąpieniu odnieść się do Wołynia i potępić tę zbrodnię na niewinnych ludziach, Polakach, dokonaną przez oddziały UPA w czasie rzezi wołyńskiej.
Przed tegoroczną rocznicą rzezi wołyńskiej doszło do incydentu. Ambasador Ukrainy w Niemczech Andrij Melnyk bronił bowiem Stepana Bandery i przekonywał, że Ukraińcy byli prześladowani w II RP i Polska była dla nich "takim samym wrogiem, jak nazistowskie Niemcy i ZSRR". Stawiał ponadto tezy, że "masakr dokonywali również Polacy", a w ich skutek zginąć miało "kilkadziesiąt tysięcy Ukraińców". Tymczasem według oficjalnych danych dokonywane były polskie akcje odwetowe, jednak w ich wyniku zginęło 2-3 tys. Ukraińców. Działania UPA doprowadziły natomiast - wedle ostrożnych szacunków - do śmierci 50-60 tys. Polaków.
Wypowiedzi Melnyka wywołały poruszenie w Polsce. Niemniej polskie władze apelowały, aby nie przywiązywać do nich nadmiernej wagi. Ukraińskie MSZ szybko odcięło się od twierdzeń Melnyka i podjęło decyzję o jego odwołaniu - by będąc w Berlinie nie podkopywał relacji Kijowa z Warszawą.