Sri Lanka pogrążona jest w kryzysie gospodarczym - rośnie inflacja, która wynosi blisko 55 proc., brakuje żywności i paliw, występują długie przerwy w dostawach prądu.
Z powodu braku walut zagranicznych (w szczególności dolara amerykańskiego) kraj nie jest w stanie importować ważnych towarów. W ostatnich tygodniach zamykane były szkoły. To największy kryzys gospodarczy w kraju od 1948 roku.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Ekonomiści uważają, że do kryzysu przyczyniła się m.in. polityka finansowa kraju, która doprowadziła do znacznego zadłużenia i spadku rezerw finansowych o 70 proc. Rząd Sri Lanki przygotowuje się do rozmów z Międzynarodowym Funduszem Walutowym w obliczu obaw o zdolność kraju do spłaty zadłużenia zagranicznego.
Od miesięcy w największych miastach Sri Lanki odbywają się masowe protesty tłumione przez siły bezpieczeństwa. Obowiązuje też godzina policyjna.
W sobotę, jak informują lokalne media, protestujący wdarli się do pałacu prezydenckiego w stolicy kraju Kolombo. Tam plądrowali apartamenty i - jak widać na nagraniach zamieszczonych w internecie - pływali w basenie. Prezydent Sri Lanki Gotabaya Rajapaksa został ewakuowany.
"Żaden dyktator nie powinien pozostawać w iluzji, że władza jest wieczna" - napisał na Twitterze jeden z dyplomatów UNESCO Ashok Swain.
"Są to wyborcy Sri Lanki, którzy demokratycznie wybrali w przeważającej mierze Gotabaya Rajapaksa" - skomentował w innym wpisie.
W odpowiedzi na wydarzenia premier Sri Lanki zwołał nadzwyczajne spotkanie przywódców partii politycznych. Ranil Wickremesinghe zwrócił się również do przewodniczącego parlamentu o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia.
Kryzys gospodarczy w kraju związany jest też z poważnym spadkiem dochodów z turystyki w okresie pandemii. Zapaść pogłębiła się po rosyjskiej agresji na Ukrainę, bowiem Sri Lanka była popularnym celem wyjazdów dla turystów z obu krajów.