Rozpoczął się nieformalny wyścig do fotela następnego lidera Partii Konserwatywnej. W gronie potencjalnych kandydatów jest około dziesięciu osób, choć większość nie ogłosiła jeszcze oficjalnie swego udziału.
Rishi Sunak, który przed kilkoma dniami w związku z kryzysem rządowym zrezygnował z funkcji ministra finansów, w opublikowanym w piątek nagraniu ogłosił, że zamierza teraz ubiegać się o fotel premiera i lidera Partii Konserwatywnej. Zaznaczył, że w najbliższych tygodniach przedstawi swój program.
- Nasz kraj zmaga się z najpoważniejszymi wyzwaniami od generacji. Od decyzji, które dziś podejmujemy, zależeć będzie to, czy następne pokolenie będzie miało szansę na lepszą przyszłość. Czy stawimy tej chwili czoła z uczciwością, powagą i determinacją, a może będziemy sobie opowiadać przyjemne bajki? - pyta w nagraniu polityk.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Rishi Sunak uważany jest za jednego z faworytów walki o posadę nowego szefa Konserwatystów. Ma 42 lata. Urodził się w Southampton, jego rodzina ma indyjskie korzenie. Zdobył dyplom prestiżowego kierunku polityka, filozofia i ekonomia na Uniwersytecie Oksfordzkim. Był ministrem finansów podczas pandemii, przygotował bezprecedensowy program wsparcia dla biznesu i pracowników. Jego poglądy gospodarcze są bliskie wolnorynkowemu skrzydłu partii, w tradycji Margaret Thatcher.
Jest jednym z najbogatszych ludzi w kraju, znalazł się w zestawieniu "Lista Bogaczy" publikowanym każdego roku przez Sunday Times.
W piątek walkę o władzę w partii i rządzie zadeklarował też szef parlamentarnej komisji do spraw zagranicznych Tom Tugendhat.
Do faworytów, oprócz Sunaka, należą obecnie minister obrony Ben Wallace oraz szefowa dyplomacji Liz Truss.
Brytyjski premier Boris Johhnson w czwartek oficjalnie zapowiedział dymisję. Przemawiając na Downing Street stwierdził, że "powinien się rozpocząć proces wyboru nowego lidera" Partii Konserwatywnej, a on do tego czasu pozostanie na stanowisku.
- Chcę, żebyście wiedzieli, że jestem naprawdę smutny, rezygnując z najlepszej pracy na świecie - mówił Boris Johnson. Podziękował wyborcom, którzy dali jego partii zwycięstwo w ostatnich wyborach.
Od kilku dni Boris Johnson opierał się coraz większej presji ze strony swej partii, by zrezygnował ze stanowiska.
W Partii Konserwatywnej złość wywołał fakt, że na stanowisko rzecznika dbającego o dyscyplinę głosowania wybrany został Chris Pincher, wobec którego kierowane były zarzuty dotyczące molestowania. Gniew części posłów wywołał fakt, że początkowo Downing Street przekonywało, że premier nie wiedział o oskarżeniach wobec Pinchera.
W efekcie współpracownicy publicznie bronili premiera, zgodnie z zaleceniami kancelarii powtarzając te zapewnienia. Nieco później ich słowa stały się nieaktualne, bo Downing Street zmieniło wersję przyznając, że Boris Johnson zdawał sobie sprawę z oskarżeń.