W środę 6 lipca irańska telewizja państwowa wyemitowała materiał, którego bohaterem był brytyjski dyplomata. Według stacji mężczyzna pobierał próbki ziemi w pobliżu miejsca, w którym Gwardia Rewolucyjna przeprowadzała test rakietowy.
Wraz ze wspomnianym dyplomatą, w Iranie zatrzymano także dwóch mężczyzn. Jak podaje Agencja Reutera, jednym z nich ma być mąż attaché kulturalnej Austrii, drugim natomiast polski profesor UMK w Toruniu. Według stacji w Iranie przebywał on jako turysta. Inaczej sprawę przedstawia natomiast rzecznik UMK.
- We wrześniu ubiegłego roku trzech naszych pracowników wyjechało na badania do Iranu. Wszyscy zostali zatrzymani przez irańskie służby, ale dwóch zostało uwolnionych po przesłuchaniu, natomiast prof. W. postawiono zarzuty i został on skazany na trzy lata pozbawienia wolności. Przebywa aktualnie w zakładzie karnym w Iranie, jest z nim kontakt za pośrednictwem naszego konsula. Jesteśmy w tej sprawie w stałym kontakcie z MSZ i z rodziną profesora - potwierdził rzecznik prasowy Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu Marcin Czyżniewski, jak podaje portal nowiny24.pl.
Więcej aktualnych wiadomości z kraju i świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Jak podaje "The Jerusalem Post" w irańskim materiale podane zostało także, że naukowcy pochodzą z uniwersytetu "związanego z syjonistycznym reżimem". "IRGC [Korpus Gwardii Islamskiej Rewolucji - red.] twierdziło, że dyplomaci są często wykorzystywani do wyszukiwania obiektów wojskowych i identyfikacji sprzętu i amunicji. W raporcie stwierdzono również, że dyplomaci byli wykorzystywani do budowania nowej sprawy dotyczącej 'wojskowych aspektów akt Iranu' w Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA)" - czytamy.
"To jest jakiś kosmos. Na nagraniu z irańskiej telewizji mowa jest, że do 'kobiety o imieniu Patrycja' wysyłano wiadomości z 'terenów zakazanych' i pokazują szybko przewijane wiadomości z WhatsAppa, a tam jakieś totalne bzdety i ten 'syjonistyczny' UMK. Grubo" - skomentował na Twitterze prof. Witold Repetowicz, analityk spraw bliskowschodnich.
Do sprawy odniosło się także polskie MSZ, które podkreśliło, że "służby konsularne od samego początku pozostają w stałym kontakcie z naszym obywatelem oraz jego rodziną, zatrzymanemu udzielona została pomoc prawna". Równocześnie resort prosi o uszanowanie prywatności naukowca i jego rodziny.