Mychajło Podolak, który doradza bezpośrednio Wołodymyrowi Zełenskiemu (był także jednym z przedstawicieli Ukrainy w rosyjsko-ukraińskich negocjacjach pokojowych), w wywiadzie z telewizją "Nowini Ukrainy" powiedział, że w tej chwili rozmowy dwustronne dotyczą spraw wyłącznie humanitarnych.
Są pewne kontakty, ale na poziomie podgrup humanitarnych. Bo zawsze trzeba rozwiązywać zarówno kwestię wymiany więźniów, jak i wymiany ciał. Jeśli jest to możliwe, należy również tworzyć korytarze humanitarne
Dialog na poziomie polityczno-dyplomatycznym z agresorem jest wstrzymany
- zaznaczył. Doradca szefa kancelarii prezydenta podkreślił, że powrót do poważnych negocjacji będzie możliwy po zadaniu okupantowi odpowiednio dużych strat. - Rosja nadal wierzy, że ma teraz wystarczająco dużo mięsa armatniego, które mogą utracić na polu bitwy. Podążają za tą iluzją i mogą ponieść taktyczne porażki. A kiedy my odniesiemy zwycięstwa, będziemy mogli usiąść przy stole negocjacyjnym - podkreślił Podolak.
Z kolei szef prezydenckiej partii Sługa Narodu i negocjator, Dawid Arachamija, powiedział niedawno, że Ukraina będzie mogła wznowić rozmowy pokojowe z Rosją, kiedy wzmocni własne pozycje na froncie. Wskazał wówczas na termin sierpniowy.
Szef administracji wojskowej obwodu dniepropietrowskiego Walentyn Rezniczenko poinformował w czwartek, że Rosjanie ostrzelali w nocy klika miejscowości w rejonie krzyworoskim. Nikt nie został ranny, uszkodzone są budynki mieszkalne i linia energetyczna.
Siły ukraińskie odparły rosyjski także atak w rejonie miejscowości Dobrianka na południu kraju - poinformował o tym sztab generalny ukraińskiej armii, według którego zniszczono także rosyjską grupę dywersyjno-zwiadowczą. Rosyjskie wojska podejmowały też próby ataków w obwodzie charkowskim. Ukraińskie pozycje w tym obwodzie, a także w obwodzie donieckim w rejonie Bachmutu i Awdijiwki były ostrzeliwane przez artylerię i atakowane przez śmigłowce.
W środę władze obwodu donieckiego poprosiły mieszkańców o ewakuację z powodu nasilania się ostrzałów przez wojsko rosyjskie. - Chodzi o ich życie, zdrowie i bezpieczeństwo. Muszą wyjechać - przekazał szef donieckiej obwodowej administracji wojskowej Pawło Kyryłenko