Wiaczesław Wołodin, szef rosyjskiej Dumy, i wieloletni doradca Władimira Putina, przestrzegł Waszyngton, że Alaska to "ziemia przodków Rosji", podobnie jak - jego zdaniem - Ukraina.
Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Ameryka powinna zawsze pamiętać o Alasce. Zanim przejmą nasze zasoby za granicą, muszą pamiętać, że my również mamy coś do odebrania
- stwierdził, cytowany przez agencję TASS. Wołodin przemawiał w niższej izbie rosyjskiego parlamentu w środę. To odpowiedź rosyjskiego polityka na plan konfiskaty rosyjskich majątków, które miałyby zostać wykorzystane na odbudowę Ukrainy.
Szef rosyjskiej Dumy, cytowany przez agencję TASS, podkreślił, że Rosja "nie ingeruje w sprawy wewnętrzne USA". Stąd inicjatywa wiceszefa parlamentu Piotra Tołstoja, aby przeprowadzić referendum na Alasce dotyczące jej przynależności.
Po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę inny rosyjski polityk, członek Dumy Państwowej Oleg Matwiejczjew także żądał od Stanów Zjednoczonych zwrotu Alaski. Były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew wypomniał USA "serię krwawych wojen", m.in. bombardowanie Japonii, wojnę w Wietnamie. To jego odpowiedź na gotowość Waszyngtonu do ustanowienia międzynarodowego trybunału do zbadania działań Rosji w Ukrainie.
Moskwa sprzedała Alaskę Waszyngtonowi w 1867 r. za około 7,2 mln dolarów, czyli równowartość dzisiejszych 125 mln dol. Transakcja dotyczyła terenu ponad 1,5 mln km kwadratowych. Rosja zdecydowała się na sprzedaż zamorskiej kolonii po wojnie krymskiej, którą ją osłabiła.
Alaska ma największą powierzchnię ze wszystkich stanów USA i najmniejszą gęstość zaludnienia. Jest najdalej wysuniętym na zachód terytorium Stanów Zjednoczonych. Od Rosji dzieli ją cieśnina Beringa, której szerokość nie przekracza 200 kilometrów.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>