W maju Litwini zorganizowali zbiórkę na drona bojowego dla Ukrainy i w zaledwie kilka dni udało im się zebrać całą kwotę 5 mln euro. Akcja miała jednak zaskakujący finał - kiedy litewski minister obrony przyjechał do Turcji, aby dopiąć formalności w tej sprawie, firma Bayraktar oznajmiła, że drona Ukrainie przekaże za darmo. 1,5 miliona euro z zebranych pieniędzy wydano na uzbrojenie drona, a resztę postanowiono przekazać na cele humanitarne.
W poniedziałek Ministerstwo Obrony Litwy przekazało, że maszyna dotarła już do kraju. Stamtąd "jak najszybciej" ma zostać przekazany ukraińskim wojskowym.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Zbiórka na Bayraktara dla Ukrainy trwa również w Polsce. Jej organizatorem jest Sławomir Sierakowski. W kilka dni udało uzbierać się 5 645 592 zł. Pieniędzy potrzeba jednak znacznie więcej - aż 22,5 mln zł.
Sierakowski w rozmowie z Gazeta.pl podkreślał, że "akcja zaczęła rosnąć tak naprawdę dzięki zwykłym Polakom, którzy wpłacają bardzo różne kwoty, choćby po dziesięć albo kilkadziesiąt złotych". - Kopa ruskim chcą dać zwykli ludzie po tym, co zobaczyli w Mariupolu, Buczy, po tych gwałtach na kobietach. Samo nagłaśnianie zbiórki w mediach społecznościowych robi robotę - powiedział.
- Gdy w półtora dnia zebraliśmy milion, powiedziałem do Żeni Klimakina, mojego przyjaciela z Ukrainy: "Żenia, mamy ten milion, ale to nadal jest mnóstwo forsy do zebrania. Myślisz, że my damy radę?". A on na to: "Sławek, po 24 lutego ja nie myślę, tylko działam. I się udaje". I ja się tym kieruję. Gdyby Ukraińcy zastanawiali się, czy dadzą radę Rosji, to złożyliby broń. Gdybyśmy nie dali rady - a może zbierzemy więcej, bo to też nie jest wykluczone - to zgodnie z celami akcji wszystkie środki trafią na fundusz ukraińskich sił zbrojnych w Narodowym Banku Ukrainy. Krótko: Nie ma co lękać się tej sumy, nie kalkulujmy, tylko działajmy - zaznaczył Sławomir Sierakowski.
Całą rozmowę ze Sławomirem Sierakowskim można przeczytać tutaj: