Media informują, że do ataku w Highland Park na przedmieściach Chicago doszło podczas parady z okazji amerykańskiego Dnia Niepodległości.
W mediach społecznościowych pojawiły się nagrania, na których widać uciekających w panice ludzi.
Początkowo władze miejskie w Highland Park informowały, że potwierdzono zgon pięciu osób. W najnowszym bilansie biuro szeryfa hrabstwa Lake informuje o sześciu zabitych i 24 osobach rannych, w tym wielu z nich jest w szpitalach w stanie krytycznym. Domniemany sprawca ataku - biały mężczyzna w wieku od 18 do 20 lat - wciąż jest poszukiwany. Jak czytamy w komunikacie, ma długie czarne włosy. Nosi niebieską lub białą koszulkę.
Według lokalnych mediów policjanci znaleźli jego karabin.
W poszukiwania sprawcy zaangażowano setki policjantów.
CBS przytacza relację swojej dziennikarki, która twierdzi, że tuż po rozpoczęciu parady słychać było strzały z broni palnej. - Wszyscy biegali, chowali się i krzyczeli. To było bardzo przerażające - powiedziała. Świadkowie twierdzą, że słyszeli ok. 20 strzałów.
Z kolei lokalny portal lakemchenryscanner.com podaje, że na miejsce strzelaniny wezwano co najmniej 10 karetek pogotowia. Według niektórych doniesień sprawca strzelał do ludzi z dachu jednego z budynków.
Rejon strzelaniny patrolują obecnie uzbrojeni w długą broń funkcjonariusze w kamizelkach kuloodpornych.