W Stanach Zjednoczonych nielegalne jest hodowanie ślimaków afrykańskich, ale mimo to wiele osób trzyma je w domach. Według władz ogromne ślimaki zostały przemycone do hrabstwa Pasco, po czym wydostały się na zewnątrz i grasują w całej okolicy. Bardzo szybko się rozmnażają - produkują ponad 2,5 tys. jajeczek rocznie, dlatego trudno kontrolować ich populację - informuje CNN.
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Ogromne ślimaki żywią się wieloma roślinami (ale też np. tynkiem z domów), są bardzo odporne i są w stanie przeżyć w wielu warunkach. Osiągają długość około 20 cm. Według władz zwierzęta zostały przemycone ze wschodniej Afryki. W związku z tym, że kontakt z nimi może wywołać u ludzi zapalenie opon mózgowych, od 25 czerwca obowiązuje kwarantanna, która zabrania wywożenia z hrabstwa ślimaków, roślin czy ziemi. Służby zwracają też uwagę, aby kontaktować się z władzami w przypadku spotkania tych zwierząt.
Władze zalecają, aby nie dotykać ślimaków gołymi rękoma, aby uniknąć późniejszego zapalenia opon mózgowych. Usunięcie ślimaków z hrabstwa Pasco nie będzie proste, przedstawiciele hrabstwa zakładają, że zwierzęta uda się wytępić w ciągu trzech lat. W celu mają zostać użyte pestycydy do obróbki gleby.
To nie pierwszy raz, gdy Floryda ma problem z inwazją wielkich ślimaków. W 2011 roku w hrabstwie Miami-Dade również pojawiła się podobna szkodliwa populacja. Dopiero po 10 latach została całkowicie wytępiona - przekazuje CNN.