Wojskowe władze obwodu zaporoskiego podkreślają, powołując się na ukraiński wywiad, że przyczynami starć w rosyjskiej armii są konflikty na tle etnicznym, a także podział zrabowanego Ukraińcom mienia.
"Będąc pod wpływem alkoholu i narkotyków, za pomocą broni próbują chronić swoje łupy" - zaznaczają w komunikacie.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Rzecznik Gwardii Narodowej Ukrainy Rusłan Muzyczuk poinformował, że w pobliżu Lisiczańska toczą się zacięte walki. "Na szczęście miasto nie jest otoczone i jest pod kontrolą wojsk ukraińskich" - dodał.
Rusłan Muzyczuk przekazał także, że od kilku dni najtrudniejsza jest sytuacja na kierunkach lisiczańskim i bachmuckim, a także w obwodzie charkowskim. Zaznaczył, że celem Federacji Rosyjskiej nadal jest dotarcie do granic administracyjnych obwodów donieckiego i ługańskiego.
Według niego Rosja stara się również stworzyć sprzyjające warunki do ofensywy w południowych regionach kraju. "Istnieje duże zagrożenie atakami rakietowymi w region południowy i północny, a także atakami artyleryjskimi na punkty graniczne w rejonie Sum i Czernihowa" - podkreślił rzecznik Gwardii Narodowej Ukrainy.
Tymczasem doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak powiedział, że Rosja zmieniła strategię prowadzenia wojny i postanowiła terroryzować ludność cywilną, aby zmusić ukraińskie władze do ustępstw politycznych i terytorialnych. Jego zdaniem na tym etapie konfliktu będziemy obserwować więcej ataków rakietowych na cele niewojskowe w miastach z dala od obszaru walk.
Mychajło Podolak dodał, że takie zachowanie Kremla wynika z niekompetencji rosyjskich wojsk na froncie i braku szybkiego przełamania ukraińskiej obrony. - Rosjanie przeszli do koncepcji wojny, gdzie chcą wywołać na Ukrainie panikę na dużą skalę, zastraszyć ludzi i zmusić ich do wywarcia presji na rząd, abyśmy zrobili pewne ustępstwa wobec Rosji - powiedział doradca Wołodymyra Zełenskiego.