Marynarz przebywał na krążowniku "Moskwa", który został zniszczony przez ukraińskie wojska w kwietniu tego roku. "Było dużo ciał i głównie ratunek odbył się w bardzo smutnych okolicznościach. Straciliśmy statek, zatonął, nie mogli go odholować... Miałem dość tego co było na 'Moskwie', nie chciałem umrzeć na środku morza. To jest straszne. Poddałem się - powiedział na nagraniu SBU rosyjski marynarz.
Zatonięcie okrętu "Moskw"a spowodowało to, że mężczyzna "przekwalifikował się" i dołączył do wojsk piechoty. Jego szkolenie trwało trzy tygodnie, następnie wysłano go w rejony Wołnowacha, znajdującego się w obwodzie donieckim.
Jak tłumaczył, już pierwsza akcja wojsk zakończyła się niepowodzeniem. Wpadli w zasadzkę ukraińskich Sił Zbrojnych, spośród 30 żołnierzy, przeżyło tylko trzech. Ranny Rosjanin został wówczas wzięty do niewoli. Wojskowy żałuje, że brał udział w wojnie w Ukrainie. - Nikogo nie wyzwalamy, tylko łapiemy. Jesteśmy szabrownikami, to straszna wojna - stwierdził.
Rosjanie ostrzeliwują z artylerii Charków i okolice. Na tamtejsze osiedla mieszkalne spadają pociski z czołgów i moździerzy. Sztab generalny ukraińskich sił zbrojnych poinformował w raporcie w 127. dniu wojny, że w obwodzie donieckim nieprzyjaciel, przy wsparciu artylerii, blokuje Lisiczańsk i próbuje przejąć kontrolę nad autostradą, łączącą to miasto z Bachmutem. Rosjanie ostrzeliwują tam infrastrukturę cywilną.
Przeczytaj więcej informacji z Ukrainy na stronie głównej Gazeta.pl
Obrońcy Ukrainy zatrzymali rosyjskie natarcie w okolicach Nowoługańska i Kłynowe w obwodzie donieckim, zadając nieprzyjacielowi znaczne straty. Według informacji sztabu generalnego ukraińskich sił zbrojnych białoruskie jednostki stacjonują w rejonach przygranicznych, a komisarze wojskowi rozpoznają możliwość przeprowadzenia mobilizacji.
******
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.