Okoliczności śmierci 21 osób podczas imprezy na zakończenie roku szkolnego w miejscowości East London w RPA wciąż pozostają niewyjaśnione. Nastolatki bawiły się w lokalnej tawernie, do której nie powinny zostać wpuszczone, ze względu na sprzedawany tam alkohol. Najmłodsza ofiara miała 13 lat. Policja nie wie, co było przyczyną śmierci uczestników imprezy, jednak zaprzecza wersji o panice tłumu. Zmarli nie mieli widocznych obrażeń.
Przeczytaj więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Śledczy rozważają różne scenariusze. Agencja Reutera cytuje rzecznika departamentu bezpieczeństwa prowincji Eastern Cape Unathi Binqose. - Wykluczamy panikę - powiedział urzędnik. - Albo to było coś, co zjedli lub wypili, albo coś, co wdychali - stwierdził. Na nagraniach widać, że uczestnicy imprezy korzystali z fajek wodnych, jednak wśród świadków pojawia się też relacja o ochroniarzu, który w przepełnionym nieletnimi uczestnikami imprezy pomieszczeniu miał rozpylić gaz.
Uczestnicy imprezy powtarzają, że w klubie było po prostu za wiele osób - pojawiły się pogłoski, że imprezę będą prowadzić lokalne gwiazdy oper mydlanych, w związku z tym tłum próbował się dostać do klubu. Kiedy dla nikogo nie było już miejsca, ochroniarze mieli zamknąć budynek tawerny, odcinając zgromadzonym w niej ludziom drogę ucieczki.
- Nie mogliśmy oddychać. Dusiliśmy się długi czas i napieraliśmy na siebie - mówi cytowana przez TVN24 uczestniczka imprezy. - Pachniało gazem. Nie wiem, czy to był gaz łzawiący, czy pieprzowy. Część ludzi umarła, ja sama straciłam przytomność na trzy godziny. Obudzili nas, myśleli, że też umarłam - stwierdziła.
Członkowie lokalnej społeczności są zrozpaczeni i wściekli. Od kilku tygodni mieli prosić władze o zamknięcie tawerny, ponieważ było wiadomo, że w tym miejscu sprzedawano alkohol nieletnim.
***
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.