Rosjanie okupujący Ałczewsk, który znajduje się w południowo-wschodniej Ukrainie, wystrzelili pocisk, który miał trafić w pozycje Ukraińców. Bardzo szybko uzbrojony ładunek zawrócił i runął nieopodal rosyjskich żołnierzy.
O incydencie, który doprowadził do pożaru w okolicy budynków mieszkalnych, poinformowała Niezależna Ukraińska Agencja Informacyjna (UNIAN). Do niekontrolowanego wybuchu pocisku wystrzelonego przez Rosjan doszło w czwartek 23 czerwca w okupowanym przez wojska Putina mieście Ałczewsk.
Przeczytaj więcej informacji z Ukrainy na stronie głównej Gazeta.pl.
Z informacji podanych przez dziennikarzy agencji UNIAN wynika, że wojskowi próbowali pod osłoną nocy wystrzelić pocisk w kierunku pozycji, gdzie spodziewano się ukraińskich wojsk. Żołnierze mieli jednak problemy techniczne, co uwieczniono na nagraniu udostępnionym w mediach społecznościowych.
Jeden z pocisków nagle zawrócił i spadł nieopodal osiedla mieszkaniowego. Po uderzeniu w ziemię wywołał pożar, który mógł zagrażać cywilom mieszkającym w tej okolicy.
Ukraińscy dziennikarze podkreślają, że nie są to pierwsze problemy z Rosjan, którzy już wcześniej nie radzili sobie z kontrolowaniem wystrzeliwanych przez siebie pocisków. Do podobnego incydentu doszło bowiem dzień wcześniej w Biełgorodzie. Wówczas to "Iskander" spadł na miasto, chociaż został wystrzelony w całkiem innym kierunku. Takie sytuacje mogą świadczyć o kiepskim przeszkoleniu lub małym doświadczeniu wysłanych na front Rosjan lub niezbyt dobrej amunicji, którą otrzymali.
Z sobotnich, ukraińskich danych wynika, że Rosja od początku wojny do 24 czerwca straciła: