Roe vs. Wade. Polskie aktywistki: Można walić głową w ścianę, albo napisać na niej przepis na aborcję

"Odbierając nam nasze prawo, Sąd Najwyższy i przeciwni aborcji politycy wyzwolili ruch (...), który zrobi wszystko, by zapewnić dostęp do aborcji" - deklaruje szefowa Planned Parenthood. Polskie aktywistki doradzają dziś solidarność aborcyjną, bo "tylko tak da się to przetrwać".

Amerykański Sąd Najwyższy unieważnił wyrok Roe vs. Wade z 1973 roku, gwarantujący prawo do przerwania ciąży. W wyniku tej decyzji kwestie legalności aborcji będzie regulować prawo poszczególnych stanów. W wielu z nich zaczną obowiązywać daleko idące restrykcje.

Co najmniej w 22, a prawdopodobnie w 26 stanach obowiązywać będzie bardzo restrykcyjne prawo (np. dostępność aborcji do 6. tygodnia, kiedy większość kobiet nie wie jeszcze, że jest w ciąży) lub całkowity zakaz terminacji ciąży. 

Alexis McGill Johnson, Szefowa Planned Parenthood, organizacji działającej na rzecz praw reprodukcyjnych wydała oświadczenie, w którym zapewniła, że zwolennicy dostępu do aborcji nie zamierzają się wycofać:

Odbierając nam nasze prawo, Sąd Najwyższy i przeciwni aborcji politycy wyzwolili ruch. Jesteśmy ruchem, który nie uznaje kompromisu dotyczącego naszych ciał, naszej godności i wolności. Jesteśmy ruchem, który przyjedzie do każdego ratusza, na każde posiedzenie, do każdej urny, by domagać się równego traktowania. Jesteśmy ruchem, który zrobi wszystko, by zapewnić dostęp do aborcji

"Wszystkie, które jesteście przestraszone lub wściekłe, wiedzcie - 17 milionów zwolenników Planned Parenthood stoi za wami z dumą. Odbudujemy i odbierzemy prawo, które jest nasze" - podała aktywistka. 

Planned Parenthood przypomina, że terminacja ciąży wciąż jest legalna w wielu stanach i aktywistki zrobią wszystko, by pomóc osobom potrzebującym pomocy. Organizacja zachęca do wchodzenia na stronę Bans Off Our Bodies, gdzie zamieszczane są wszystkie najważniejsze informacje o zakazie, dostępie do aborcji i wskazówki, jak się zaangażować w działania. Wyszukiwarka źródła pomocy w terminacji ciąży jest natomiast na stronie Abortion Finder

"Solidarność aborcyjna w praktyce - tylko tak da się to przetrwać"

Głos na temat orzeczenia zabrały też polskie aktywistki z Aborcyjnego Dream Teamu. Przypomniały, że dotąd amerykańskie prawo gwarantowało dostęp do aborcji tylko tym, których na to stać. "Pozostałe osoby były i są ratowane przez feministyczne fundusze aborcyjne, a jest ich w całych stanach ponad 90. Aborcja w USA to koszt około 500 dolarów. Do tej kwoty należy doliczyć koszt podróży, bo większość osób musi wyjeżdżać do co najmniej sąsiedniego stanu (nawet 250 dolarów) i te wszystkie niewidoczne koszta związane z opieką nad dzieckiem jeśli się je ma, wolnym w pracy na 2 dni, jedzeniem czy motelem" - objaśniły. 

Kochane amerykańskie aborcjonistki: warto w tym momencie być razem. Gdy decyzje polityczne przypierają nas do ściany, to opcje mamy dwie: walić głową w ścianę albo napisać na tej ścianie sprayem numer do najbliższego funduszu aborcyjnego czy przepis na aborcje misoprostolem. Solidarność aborcyjna w praktyce - tylko tak da się to przetrwać

- zaapelowały działaczki ADT. 

Przypomniały też, że amerykańskie feministki mają długą i inspirującą historię samopomocy aborcyjnej. "To właśnie tam w 1969 roku Carol Downer (matka 6 dzieci) buszowała po sklepach z narzędziami w Los Angeles, żeby odtworzyć pompę ssącą, by móc pomagać w aborcjach osobom, które jej potrzebują. W tym samym czasie w Chicago kolektyw Jane zaczął swoją nielegalną działalność i do 1973 roku pomógł w 11 tysiącach aborcji. Działaczki z Jane zostały złapane w 1973 roku, tuż przed wyrokiem legalizującym aborcję w USA. Wyrok Roe w. Wade uratował je przed więzieniem" - opisały.

Więcej o: