W piątek amerykański Sąd Najwyższy unieważnił wyrok Roe vs. Wade z 1973 roku, gwarantujący prawo do aborcji. Oznacza to, że decyzję w tej kwestii będą podejmowały poszczególne stany - część z nich wprowadziła już całkowity zakaz aborcji.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Do piątkowego wyroku odniósł się Joe Biden. Jak zaznaczył, kluczową rolę odegrali sędziowie nominowani przez jego poprzednika, Donalda Trumpa. - W moim odczuciu jest to realizacja skrajnej ideologii i tragicznego błędu Sądu Najwyższego - powiedział. - 50 lat temu zatwierdzone zostało prawo do wyboru, prawo do bardzo prywatnej decyzji, podejmowanej razem z lekarzem, które nie było sprawą polityczną. (...) Sąd zrobił to, czego nigdy wcześniej nie robił, wyraźnie odebrał konstytucyjne prawo, które jest fundamentalne dla tak wielu Amerykanów. Decyzja sądu będzie miała rzeczywiste i natychmiastowe konsekwencje - powiedział amerykański prezydent.
- Prawa stanowe, które zakazują aborcji, wchodzą w życie już dziś i zagrażają życiu kobiet. Kobiety mogą być od dzisiaj karane za ochronę swojego zdrowia, zmuszane do noszenia płodów swoich gwałcicieli - stwierdził. - Lekarze zostaną kryminalistami za to, że opiekują się pacjentem. Wyobraźcie sobie państwo, że młode kobiety będą musiały donosić płód, będący konsekwencją np. kazirodztwa. W wielu kwestiach to kobiety najuboższe ucierpią najbardziej - dodał.
- Prawa stanowe, które kryminalizują aborcję, sięgają XIX wieku. Czyli Sąd Najwyższy dosłownie cofnął Amerykę o 150 lat. To jest bardzo smutny dzień dla naszego kraju. Ale to nie oznacza, że walka się skończyła. Jedynym sposobem zabezpieczenia praw kobiet i przywrócenia równowagi jest decyzja Kongresu przywracająca Roe vs. Wade jako ustawę federalną. Obecnie Kongres nie ma tych głosów, aby to uchwalić, ale obywatele muszą działać - powiedział, odnosząc się do zbliżających się wyborów.
Sąd Najwyższy rozpatrywał prawo stanu Missisipi, które zakazuje aborcji od 15 tygodnia ciąży - około dwóch miesięcy wcześniej niż zezwalał precedensowy wyrok w sprawie Roe vs. Wade. Konserwatywna większość sędziów orzekła legalność przepisów z Missisipi, uznając za błędną decyzję z 1973 roku.
"Konstytucja nie odnosi się do aborcji i nie jest ona chroniona domyślnie żadnym przepisem konstytucyjnym" - uzasadniał sędzia Samuel Alito wskazując, że regulacje dotyczące aborcji należą do organów politycznych, a nie do sądów.
Chociaż sprawa przed Sądem Najwyższym dotyczyła zakazu przerwania ciąży po 15 tygodniu, uchylenie wyroku Roe vs. Wade daje parlamentom stanowym swobodę w regulowaniu lub zakazywaniu aborcji według własnego uznania. Prawie połowa stanów już uchwaliła albo ma gotowe do wprowadzenia w życie ustawy ograniczające aborcję.