Afera mailowa. Prezes państwowej spółki miał konsultować zmiany z europosłem PiS

Kolejna odsłona afery mailowej. Tym razem w sieci pojawiła się korespondencja, z której wynika, że były już prezes państwowej spółki miał konsultować zmiany personalne z europosłem Prawa i Sprawiedliwości. "Jeżeli jest ok, to taką decyzję podejmiemy" - miał pisać.
Zobacz wideo Przesunięcie wyborów samorządowych? Fogiel: Jeszcze nic nie forsujemy. Te analizy trzeba podjąć

Opublikowana korespondencja datowana jest na lipiec 2020 roku. Wynika z niej, że prezes Grupy Azoty Wojciech Wardacki miał konsultować z Joachimem Brudzińskim, europosłem PiS, decyzje personalne wewnątrz spółki.

"Dzwonił Ryszard Czarnecki, prosząc o dyskrecję"

Na początku Wardecki miał przekazać, że, mimo zapewnień Brudzińskiego, "PPJS" - prawdopodobnie chodzi o  wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina - nie miał dla niego czasu. "Nie miał i nie ma dla mnie nawet 5 minut. W ubiegłym tygodniu i w tym wysłałem na jego prywatny numer SMS z prośbą o spotkanie bezpośrednie, tylko z nim, bez obecności innych osób. Żadnej odpowiedzi" - miał napisać.

"Dzwonił Ryszard Czarnecki, prosząc o dyskrecję, z informacją, iż prowadzone są rozmowy i działania, aby mnie usunąć. Podobno PPJS wyraził się z kimś w rozmowie, że może ewentualnie ktoś od Ciebie, ale nie ja" - miał stwierdzić. "To się wpisuje w to, co od jakiegoś czasu dociera z Puław, że członkowie zarządu z Puław, [wiceprezes Tomasz - red.] Hrynkiewicz i [wiceprezes Jacek - red.] Janiszek, mają uzgodnione, że przejmą Tarnów, a ja zostanę odwołany" - miał dodać.

"Hryniewicz, udający niezależnego fachowca, jest z Opola, człowiekiem Kowalskiego i Jakiego" - miał dalej pisać Wardacki, przywołując dwóch polityków Solidarnej Polski: Janusza Kowalskiego i Patryka Jakiego. "W MAP [Ministerstwie Aktywów Państwowych - red.], jakoby w imieniu PPJS rządzi grupa młodych ludzi, nie wiadomo skąd, m.in. 'prawa ręka' Jakub Rybicki i min. [Andrzej - red.] Śliwka, żądająca ode mnie różnych dziwnych, niezrozumiałych decyzji, personalno-finansowych, których nie mam jak zweryfikować, czy rzeczywiście są od PPJS. Po sprawdzeniu okazywało się, iż dotyczą one osób związanych z SP [Solidarną Polską - red.]" - miał stwierdzić prezes Grupy Azoty.

Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl

"Jeżeli jest ok, to taką decyzję podejmiemy"

Następnie Wojciech Wardecki miał konsultować z Joachimem Brudzińskim przyjęcie do rad nadzorczych konkretnych osób. Jak wynika z udostępnionej korespondencji, miało chodzić o posła PiS Artura Szałabawkę oraz żonę innego posła PiS Michała Jacha. "Mam pytanie, czy nie masz zastrzeżeń do Edyty Grabowskiej. Jej CV przekazał Marcin P., przez M. Graba, z informacją, że jest zaakceptowana przez A. Szałabawkę, do jakiejś RN [rady nadzorczej - red.]" - miał napisać, dodając, że "jeżeli jest ok, to taką decyzję podejmiemy".

"Również M. Jach przekazał CV swojej małżonki, z prośbą o RN. Mam szereg innych, ważnych spraw do omówienia, ale chciałbym o nich powiedzieć w trakcie bezpośredniej rozmowy, więc bardzo proszę o taką możliwość" - miał zakończyć wiadomość.

Jak podaje Onet, trzy miesiące później Edyta Grabowska został członkinią rady nadzorczej spółki PROZAP, wchodzącej w skład Grupy Azoty. W październiku tego samego roku Wojciech Wardacki przestał być prezesem spółki.

Kolejna odsłona afery mailowej

Od czerwca ubiegłego roku w mediach społecznościowych publikowane są maile, które mają pochodzić ze skrzynki elektronicznej szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka. Polityk miał paść wówczas ofiarą ataku hakerskiego.

Centrum Informacyjne Rządu w odpowiedzi na nasze pytania przesłane w ubiegłym roku wskazywało, że mamy do czynienia z "akcją dezinformacyjną prowadzoną przez osoby z terenu Federacji Rosyjskiej".

"Cybernetyczne ataki na nasz kraj to współczesna wojna hybrydowa. Nie wpisujmy się więc w scenariusz atakujących. Nie rozprzestrzeniajmy także treści materiałów czy rzekomych wiadomości wykradzionych ze skrzynek polskich polityków" - napisało CIR.

Więcej o: