Jak podaje "Moskowskij Komsomolec", Wadim Zimin został znaleziony przez swojego brata, który w momencie, gdy padały strzały, przebywał w łazience. Mężczyzna leżał w kuchni swojego domu w kałuży krwi. Na jego ciele znalazły się liczne rany postrzałowe. W pobliżu Zimina leżał pistolet Izh 79-9TM.
W trakcie poniedziałkowej (20 czerwca) strzelaniny w domu, który znajduje się w Krasnogorsku pod Moskwą, nie było obecnej żony Wadima, która jest lekarką i ostatnio leczy głównie żołnierzy, którzy wracają z wojny w Ukrainie. Ciężko ranny Zimin został przetransportowany do szpitala.
53-latek przebywa na oddziale intensywnej opieki medycznej. Stan mężczyzny jest ciężki, ale jak podaje dziennik, mężczyzna nadal żyje. Jedna z kul miała trafić Wadima Zimina w głowę, dlatego rosyjskie media piszą o tym zdarzeniu, jako o próbie samobójczej.
Przeczytaj więcej informacji ze świata na stronie głównej Gazeta.pl.
Wadim Zimin przebywał w areszcie domowym, czekając na wyniki śledztwa za rzekome branie łapówek, które miał otrzymać po tym, jak awansował na wysokie stanowisko w służbie celnej. Były pułkownik Federalnej Służby Bezpieczeństwa zaprzeczył jednak tym oskarżeniom.
Same szczegóły pracy Zimina w rosyjskiej służbie bezpieczeństwa nie są znane. Wiadomo jednak, że przez wiele lat był odpowiedzialny za walizkę z kodami nuklearnymi Kremla. Tajna teczka była przez niego strzeżona jeszcze za czasów prezydentury Borysa Jelcyna. Tę samą funkcję pełnił też za kadencji Władimira Putina.
Chociaż nigdy nie podano, co dokładnie znajduje się w walizce, to eksperci wojskowi oceniają, że prawdopodobnie zawiera ona kody atomowe, instrukcje postępowania, adresy schronów oraz listy ewentualnych celów. Wspomniana walizka ma całodobową "ochronę".