W krótkim oświadczeniu Kancelarii Premier zakomunikował, że rezygnuje z urzędu. Jego decyzja miała nastąpić "po wyczerpaniu prób stabilizacji koalicji". W komunikacie potwierdzono, że w przyszłym tygodniu dojdzie do zmian w urzędzie. Nowym premierem do czasów wyborów ma zostać szef izraelskiego MSZ Jair Lapid.
- Myślę, że rząd wykonał bardzo dobrą robotę w ciągu ostatniego roku. Szkoda, że w kraju muszą odbyć się kolejne wybory - powiedział minister obrony Izraela, Benny Gantz, cytowany przez agencję Reutera.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
W połowie maja rząd premiera Bennetta stał się gabinetem mniejszościowym. Wówczas arabska posłanka lewicowej partii Merec, Ghaida Rinawie Zoabi wycofała swoje poparcie dla rządu. W liście do szefa rządu napisała, że nie może wspierać koalicji, która nęka jej społeczność.
Od tego momentu koalicja Bennetta miała 59 na 120 mandatów w izraelskim parlamencie. W marcu tego roku rząd stracił jednomandatową większość, kiedy z koalicji wystąpił poseł prawicowej partii premiera.
Krucha koalicja w izraelskim parlamencie została sformowana w czerwcu 2021 roku. Składały się na nią ugrupowania prawicowe, liberalne oraz partie arabskie. Ostatnie z nich wycofały swoje poparcie z powodu brutalnych akcji pacyfikacyjnych przeprowadzanych przez izraelskie wojsko na terenach okupowanej Palestyny.
Najbliższe wybory odbędą się najprawdopodobniej w październiku 2022 roku. Będzie to piąte głosowanie w Izraelu w przeciągu trzech lat. Według informacji agencji Associated Press mogą one sprawić, że do władzy powróci były premier Izraela Benjamin Netanjahu. To on jest bowiem faworytem sondaży.
Netanjahu, któremu postawiono zarzuty korupcyjne, obiecywał, że jak najszybciej obali koalicję rządzącą. Według sondażu izraelskiego Channel 12 blok kierowany przez Netanjahu zdobędzie większość mandatów, choć nie będzie mógł rządzić samodzielnie. Do tego ma mu zabraknąć dwóch mandatów.