Jak informuje Vatican News, papież nawiązał do cierpień narodu ukraińskiego po katechezie i modlitwie. Zwrócił się do wiernych, by zadali sobie kilka pytań: "Co robię dziś, by pomóc narodowi ukraińskiemu? Czy podjąłem jakieś działania? Czy się tym przejmuję? Co robię, by pomóc Ukraińcom? Niech każdy sobie na to odpowie w głębi serca".
Podczas niedzielnych uroczystości głowa Kościoła Katolickiego dodała, że adoracja eucharystyczna weryfikuje się, gdy troszczymy się o bliźniego, tak jak czyni to Jezus. Mówił również, że wokół nas istnieje nie tylko głód pokarmu, ale także głód towarzystwa, pocieszenia, przyjaźni, dobrego humoru i wrażliwości.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Podczas niedzielnej homilii powtórzy apel. - Nie zapominajmy o udręczonym narodzie ukraińskim, narodzie, który cierpi - apelował.
Papież Franciszek był wielokrotnie krytykowany za to, że nie potępił rosyjskiej agresji na Ukrainę. Do tej pory duchowny wysłał jedynie do Ukrainy kilku swoich zauszników. Do ogarniętego wojną kraju pojechali: sekretarz ds. stosunków z państwami - arcybiskup Paul Richard Gallagher, kardynał Michael Czerny, prefekt watykańskiej dykasterii ds. promowania integralnego rozwoju człowieka oraz kardynał Konrad Krajewski, prefekt watykańskiej dykasterii ds. ubogich. Zadaniem duchownych było, jak informują watykańskie media, by "przybliżyć Kościół cierpiącym w trakcie wojny".
Papież nigdy jednak bezpośrednio nie sprzeciwił się działaniom Rosji. W maju włoski dziennik "Corriere della Sera" opublikował wywiad z Franciszkiem. Głowa Kościoła stwierdziła wówczas, że "szczekanie NATO pod drzwiami Rosji" skłoniło rosyjskiego przywódcę do reakcji i wywołania konfliktu.
Jak informowaliśmy, papież odbył we wtorek rozmowę z redaktorami naczelnymi mediów jezuickich. Franciszek opowiedział im o "naprawdę bardzo mądrym" przywódcy, z którym spotkał się kilka miesięcy przed wybuchem wojny. - [...] Powiedział mi, że bardzo jest zaniepokojony tym, jak porusza się NATO. Zapytałem go, dlaczego, a on mi odpowiedział: "Szczekają u drzwi Rosji i nie rozumieją, że Rosjanie są imperialni i nie pozwalają żadnej obcej sile zbliżać się do nich" - mówił papież, tłumacząc się ze swojej wcześniejszej wypowiedzi.
Franciszek przywołał słowa swojego rozmówcy, który miał powiedzieć, że "sytuacja może doprowadzić do wojny". - Taka była jego opinia. 24 lutego zaczęła się wojna. Ten szef państwa potrafił odczytać znaki tego, co nadchodziło - dodał papież.