Kanclerz Niemiec Olaf Scholz, prezydent Francji Emmanuel Macron, premier Włoch Mario Draghi i prezydent Rumunii Klaus Iohannis przebywali w czwartek z wizytą w Ukrainie. Byli między innymi na przedmieściach Kijowa, gdzie Rosjanie dokonywali zbrodni na cywilach. Spotkali się również z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.
"Wizyta trzech zachodnioeuropejskich szefów państw i rządów wraz z ich rumuńskim odpowiednikiem jest ważnym sygnałem solidarności z Ukrainą i konieczną prowokacją wobec Putina. Wszyscy trzej przywódcy Niemiec, Francji i Włoch są w kontakcie telefonicznym z rosyjskim przywódcą" - czytamy w komentarzu na portalu Rnd.de należącym niemieckiej redakcji RedaktionsNetzwerk Deutschland.
"Nadszedł czas, by wreszcie zademonstrować zdjęciami, że duże kraje UE są po stronie Ukrainy. Sesja zdjęciowa w zniszczonej wojną agresji Ukrainie ma inną wartość niż gdziekolwiek indziej na świecie" - dodano.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Niemiecki portal wskazał, że "wyjazd był też sygnałem dla Putina: Nie boimy się Was i nawet w czasie wojny odwiedzimy naszych przyjaciół w Ukrainie".
"W końcu nadal obowiązuje zasada: podróże kształcą. Dotyczy to również przywódców państwowych. Scholz był zbulwersowany tym, co armia rosyjska zrobiła w Irpieniu na przedmieściach Kijowa. W zasadzie wiedział o tym wcześniej. Ale to zmienia perspektywę, kiedy zrozumie się te okrucieństwa na miejscu" - czytamy.
"Berliner Zeitung" ocenił, że "na konferencji prasowej z Zełenskim i swoimi odpowiednikami, Scholz wydawał się być, jak na swoje standardy, niemalże empatyczny". "Wojna jest daleko od kancelarii w Berlinie. Pod tym względem wyjazd do Ukrainy był jednak pełnym sukcesem - dla kraju ogarniętego wojną i dla własnych poglądów kanclerza" - napisano.
Francuski dziennik "Le Figaro" ocenił, że prezydent Francji Emmanuel Macron "miał w czwartek w Kijowie tylko jeden cel: wystąpić jako niezachwiany przyjaciel Ukrainy i jej prezydenta Wołodymyra Zełenskiego". "Głowa państwa, która do końca miesiąca przewodniczy Radzie Unii Europejskiej, nie szczędziła wysiłków, aby wrócić do łask wpływowego i wymagającego przywódcy, który dyktuje tempo Europie. Na podstawie wzajemnych deklaracji wydaje się, że mu się to udało, nawet jeśli pewne sygnały podtrzymują wątpliwości" - ocenia gazeta.
"Le Monde" wskazuje natomiast, że "podczas wizyty w Kijowie przywódcy Francji, Niemiec i Włoch próbowali zatrzeć dawne napięcia w relacjach z prezydentem Ukrainy". "Zapewnili go, że popierają jego prośbę o uzyskanie statusu kandydata do Unii Europejskiej" - zaznaczono.
Z kolei włoskie media zgodnie uznają, że wczorajsza wizyta w Kijowie przywódców trzech najpotężniejszych państw Unii Europejskiej jest wydarzeniem historycznym i bardzo potrzebnym symbolem jedności Europy wobec rosyjskiej agresji.
"Corriere della Sera", najważniejszy dziennik Włoch, tytułuje na pierwszej stronie: "Nacisk premiera Draghiego: Kijów w Unii Europejskiej". "La Repubblica": "Akt solidarności - Europa przyjechała do Kijowa". "La Stampa": "Ukraina jest w Europie". Natomiast prawicowy dziennik "Libero" ocenia, że dary, które przywieźli do Kijowa trzej przywódcy, były skromne.
Włoskie media podkreślają, że obietnica przyznania Ukrainie statusu kandydata Unii Europejskiej to głównie zasługa premiera Mario Draghiego, który zaczyna odgrywać w polityce unijnej decydującą rolę. Dzienniki cytują jego słowa: "Rosja nie chce pokoju".
***
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>