Jak przekazał rzecznik Straży Granicznej Ukrainy, Alaksandr Łukaszenka wysłał w pobliże granicy z Ukrainą dodatkowych żołnierzy. Oficjalnie przy obszarze tym mają rozpocząć się manewry wojsk, jednak Kijów obawia się ataków z tych terenów.
Andrij Demczenko poinformował, że w pobliżu granicy ukraińsko-białoruskiej stacjonuje dodatkowych siedem batalionów żołnierzy. Są to jednostki regularnej armii oraz funkcjonariusze podlegli białoruskiemu Ministerstwu Spraw Wewnętrznych.
- Alaksandr Łukaszenka wzmacnia obszar przy granicy. Sytuacja na granicy ukraińsko-białoruskiej pozostaje napięta, ale kontrolowana przez siły ukraińskie - powiedział w rozmowie ze stacją Kanał24 rzecznik prasowy ukraińskiej straży granicznej.
Przeczytaj więcej informacji z Ukrainy na stronie głównej Gazeta.pl.
- Na Białorusi pod koniec czerwca planowane są manewry. Tzw. ćwiczenia zwiększą zagrożenie inwazją i liczbę ostrzałów z białoruskiego terytorium - ocenił Demczenko. Rzecznik dodał, że chociaż nie widać mobilizacji w wojsku Łukaszenki, to siły Ukrainy i tak będą wzmacniać swoją północno-zachodnią granicę. - Nigdy nie możemy wykluczyć, że białoruskie wojsko przyłączy się do rosyjskiej inwazji - podsumował w rozmowie.
Eksperci Instytutu Studiów Wschodnich również zwrócili uwagę na rozpoczęte we wtorek 14 czerwca ćwiczenia wojskowe w Białorusi. W ich ocenie jednak przystąpienie tego kraju do wojny po stronie Rosji jest mało prawdopodobne. Taka decyzja skutkowałaby niepokojami społecznymi i gniewem skierowanym przeciwko Łukaszence. Poza tym Białoruś musiałaby się mierzyć z dodatkowymi sankcjami międzynarodowymi.