Na Telegramie została rozpowszechniona informacja o akcji protestacyjnej przeciwko wojnie w Ukrainie, która miała się odbyć w centrum Moskwy 12 czerwca, w Dniu Rosji. W związku z tym, nim działacze polityczni, dziennikarze czy inni obywatele zdołali przeprowadzić protest przeciwko trwającej już ponad trzy miesiące napaści Rosji na Ukrainę i agresji Władimira Putina, policja zatrzymała wiele osób. Z tego powodu nie obyła się żadna duża akcja, a jedynie pojedyncze pikiety.
Więcej informacji ze świata i kraju znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Rosyjska policja identyfikowała protestujących i wyłapywała ich w metrze za pomocą systemu rozpoznawania twarzy - poinformowało Radio Swoboda, które monitoruje na Telegramie obrońców praw człowieka i rosyjskie kanały na TG przeciwne wojnie. Zatrzymani protestujący musieli pokwitować otrzymanie "ostrzeżenia o niedopuszczalności nielegalnych działań". Niektórzy byli przetrzymywani na posterunkach przez cztery- pięć godzin, gdzie robiono im zdjęcia i żądano zgody na pobranie odcisków palców.
Przy ulicy Twerskiej policja zatrzymała Dmytro Kowala, aktywistę i działacza antywojennego, który stał tam z plakatem "Wolność dla więźniów politycznych! Moja własna opinia nie jest przestępstwem", a na Wielkim Kamiennym Moście niedaleko Kremla - aktywistkę Tetianę Łomakinę.
W Petersburgu natomiast funkcjonariusze przerwali protest między innymi Oleksijowi Abdullinowi. Działacz stał z antywojennym transparentem w pobliżu Gościnnego Dworu. Podobnie jak Łomakina, został oskarżony o dyskredytowanie rosyjskich sił zbrojnych.
W Chersoniu, gdzie okupanci próbowali zmusić ludzi do świętowania Dnia Rosji, rozbrzmiewał hymn Ukrainy. "Dźwięki naszego hymnu słychać było wszędzie. Ludzie ustawili przenośne głośniki w parkach i miejscach publicznych i włączyli hymn Ukrainy. Ponieważ Chersoń to Ukraina!" - napisał na Telegramie dziennikarz z pierwszej linii frontu Andrij Tsaplienko.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.