Służba Bezpieczeństwa Ukrainy już wielokrotnie udostępniała nagrania z przechwyconych rozmów, na których rosyjscy żołnierze skarżą się na problemy logistyczne w armii. Najnowsze nagranie pokazuje, że problem ten znów się pojawił - wojskowi zdradzają bliskim, że brakuje im jedzenia. Tym razem jednak wina ma leżeć po stronie dowództwa, które handluje racjami żywnościowymi, zamiast przekazywać je żołnierzom.
Na nagraniu słychać, jak jeden z rosyjskich żołnierzy skarży się żonie, że wojskowi są karmieni jak świnie. Ostatnio walczący na froncie mężczyźni dostali konserwy, w których została sama marchewka i kapusta. - Od razu to wyrzuciliśmy - przekazał. Dalej stwierdza, że za problemy z wyżywieniem odpowiedzialni są dowódcy, którzy mają sprzedawać ich racje żywnościowe.
W drugiej przechwyconej rozmowie rosyjski żołnierz prosi matkę, by zgadła, co ostatnio jadł. - Zgadnij mamo, co ostatnio jadłem - zachęca i dla podpowiedzi dodaje, że było to zwierzę. Kobieta zaczyna więc wyliczać.
"Borsuk? Nie. Mysz? Nie. Szczur? Nie". - To był pies - mówi wojskowy. - Boże... Biedaku - odpowiada przejęta kobieta. Syn dodaje, że żołnierze sami muszą "polować na mięso".
Przeczytaj więcej informacji z Ukrainy na stronie głównej Gazeta.pl.
W innej zarejestrowanej rozmowie rosyjski żołnierz opowiada ojcu, że ich oddział znajduje się w potrzasku. Rodzic radzi mu, żeby skontaktował się z prokuratorem i opowiedział mu wszystko, co dzieje się w ich jednostce. - Nie macie nic do jedzenia ani do picia. Żadnych leków, nic. Powiedz: czuję ból, nie mogę. Powiedz: miałem wrzód, doszło do skrzywienia kręgosłupa - mówi ojciec. Następnie radzi mu, aby przyznał się, że jego świadectwo zdrowia zostało "kupione". Żołnierz przyznaje, że dowódca obiecał wysłać go do prokuratury. Rosjanin czeka na to już jednak ponad tydzień.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.
Żołnierz dodaje, że poza brakiem pożywienia jednostki na pierwszym froncie nie dysponują już praktycznie żadną bronią. - Został nam jeden pojazd bojowy - mówi. Ojciec przekonuje syna, że jego rodzina próbuje interweniować w jego sprawie, jednak wojsko nie udziela im żadnych odpowiedzi. - Pytali o pieniądze: dlaczego je obcięli? Nie mogli na nic odpowiedzieć. Dlaczego gromadzą tam ludzi? Nic nie mogli nam powiedzieć - wyjaśnia.