Spotkanie inaugurujące przesłuchania otworzyli szefowie komisji Izby Reprezentantów USA, która przez rok prowadziła śledztwo dotyczące zamieszek na Kapitolu. Przewodniczący Bennie Thompson, demokrata, powiedział, że zamieszki zagrażają amerykańskiej demokracji.
- 6 stycznia był kulminacją próby zamachu stanu, bezczelnej próby obalenia rządu. Przemoc nie była przypadkowa. To była ostatnia walka Trumpa - ocenił Thompson, cytowany przez BBC. W trakcie przesłuchań podano, że zamieszki były "próbą dokonania zamachu stanu" przez byłego prezydenta USA, Donalda Trumpa.
Liz Cheney, wiceprzewodnicząca komitetu i kongresmenka z Wyoming, powiedziała: "Ci, którzy najechali nasz Kapitol i walczyli z organami ścigania, kierowali się tym, co powiedział im prezydent Trump, że wybory zostały skradzione i że to on jest pełnoprawnym prezydentem".
Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Podczas czwartkowego przesłuchania wyemitowano nagrania przesłuchań przeprowadzonych z osobami z najbliższego otoczenia Donalda Trumpa. Upubliczniono również zeznania byłego prokuratora generalnego USA Billa Barra. Nie miał wątpliwości, że słowa Trumpa o sfałszowaniu i kradzieży wyborów prezydenckich w 2020 r. były bezpodstawne.
Nie możemy żyć w świecie, w którym dotychczasowa administracja pozostaje u władzy na podstawie swojego poglądu, niepopartego konkretnymi dowodami, że w wyborach doszło do oszustwa
- podkreślił prokurator.
Uczestnicy przesłuchania i widzowie, którzy oglądali je za pośrednictwem licznych transmisji, usłyszeli również zeznanie Ivanki Trump, córki byłego prezydenta i jego doradczyni. Powiedziała, że "zaakceptowała" odrzucenie przez pana Barra spiskowej teorii swojego ojca.
Kolejnym pokazanym opinii publicznej zeznaniem były słowa Caroline Edwards. To pierwsza funkcjonariuszka policji, która została ranna w ataku na Kapitol. Funkcjonariuszka zeznała, że uczestnicy zamieszek nazywali ją "zdrajcą" i "psem", a później ogłuszyli.
Edwards opisywała też w trakcie zeznań spotkanie z "upiornie bladym" oficerem Brianem Sicknickiem. Mężczyzna zmarł dzień po ataku, po przejściu dwóch udarów. - Ślizgałam się na krwi ludzi. To była masakra - relacjonowała.
- Nigdy, nawet w najśmielszych snach, nie przypuszczałam, że jako policjantka, jako funkcjonariuszka organów ścigania, znajdę się w samym środku bitwy - wyznała kobieta.
Komitetowi Kongresu przewodniczą demokraci, którzy utworzyli go po tym, jak republikanie zablokowali próby zorganizowania w pełni niezależnego śledztwa. W komitecie zasiada tylko dwóch republikanów. To zagorzali przeciwnicy Trumpa - Adam Kinzinger i Liz Cheney.
Celem komisji jest przedstawienie kompleksowego sprawozdania nie tylko z zamieszek, do których doszło 6 stycznia, lecz także ze "skoordynowanych, wieloetapowych wysiłków" mających na celu "obalenie" przez zwolenników Trumpa wyników wyborów prezydenckich z 2020 roku.
Posłowie planują sporządzić raport ze śledztwa, a być może również przeprowadzić we wrześniu kolejne, aby przedstawić swoje ustalenia i propozycje reform procesu wyborczego w USA.
Donald Trump odrzuca ustalenia komitetu, opisując je jako "polityczne oszustwo". Były prezydent nie tylko odrzucił zarzuty, lecz także oświadczył, że 6 stycznia reprezentuje najwspanialszy ruch w historii USA. W dalszym ciągu mówi o tym, że poprzednie wybory zostały sfałszowane i zapowiada start w wyścigu o fotel prezydenta w 2024 roku.
W czerwcu zaplanowano pięć kolejnych przesłuchań w sprawie zamieszek.
6 stycznia 2021 r. zwolennicy Donalda Trumpa wdarli się na Kapitol w trakcie głosowania Senatu. Specjalna służba dbająca o bezpieczeństwo budynku i polityków nie była wystarczająco przygotowana na atak o tej skali. Informator CNN przekazał, że przed rozpoczęciem głosowania Pentagon wahał się zbyt długo z podjęciem decyzji o wysłaniu żołnierzy na protest, co doprowadziło do rozprzestrzenienia się zamieszek na dużą skalę.
W dniu ataku na Kapitolu zmarły cztery osoby. Jedną z nich była nieuzbrojona kobieta zastrzelona przez policję. Z ustaleń wynika, że pozostałe osoby odeszły z przyczyn naturalnych. W wyniku zamieszek ponad stu policjantów zostało rannych. Czterech funkcjonariuszy zmarło śmiercią samobójczą.