Do zdarzenia doszło w środę rano na rogu Kurfursterdamm i Rankestrasse w zachodniej części Berlina - niedaleko Breitscheidplatz, gdzie w 2016 roku islamski terrorysta Anis Amri staranował ciężarówką jarmark bożonarodzeniowy.
Sprawca najpierw wjechał na chodnik przy świątyni, potem wrócił na ulicę, gdzie potrącił pieszego, a potem wjechał w grupę ludzi, minął kawiarnię i uderzył w okno perfumerii. Według wstępnych ustaleń na miejscu zginęła nauczycielka z Hesji, która akurat spacerowała z grupą swoich uczniów. 14 osób zostało rannych, z czego sześć ma obrażenia zagrażające życiu - podaje Reuters.
Wiadomo, że 29-letni mężczyzna posiadający podwójne obywatelstwo - niemieckie i ormiańskie, próbował zbiec z miejsca zdarzenia. Złapali go przechodnie i przekazali policji. - Najnowsze dowody wskazują, że jest to przypadek osoby z zaburzeniami psychicznymi, która działała w amoku - mówiła w środę wieczorem przedstawicielka władz Berlina Iris Spranger, cytowana przez agencję Reutera.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
W czasie konferencji prasowej urzędnicy zaprzeczyli informacjom dziennikarzy "Bilda", z których wynikało, że kierowca zostawił w samochodzie list z oświadczeniem, w którym zapowiedział swój atak. Śledczy znaleźli za to plakaty o Turcji, której relacje z Armenią są napięte. Służby nie ujawniają dalszych szczegółów w sprawie.
Pierwsze relacje z miejsca zdarzenia zamieszczali w mediach społecznościowych przechodnie - wśród nich był aktor John Barrowman (znany z serialu "Doktor Who"). "Byliśmy świadkami ataku terrorystycznego w Berlinie. (...) Widzieliśmy samochód, który zjechał z drogi i wjechał w sklep" - napisał, dodając: "to naprawdę przerażające".
Burmistrzyni Berlina Franziska Giffey wyraziła wyrazy współczucia poszkodowanym i ich rodzinom. Podziękowała też służbom ratowniczym za ich pracę na miejscu zdarzenia.