Od czasu pełnoskalowej rosyjskiej inwazji na Ukrainę Dmitrij Miedwiediew często w surowych i niewybrednych słowach wyraża się o krajach Zachodu. We wtorek rano na Telegramie były prezydent Rosji postanowił wytłumaczyć się ze swojego zachowania. Okazuje się, że rosyjski polityk nie przepada za Zachodem, ponieważ... czuje z jego strony zagrożenie dla Rosji i Rosjan.
Często jestem pytany, dlaczego moje posty w Telegramie są tak surowe. To dranie, palanty, maniacy. Chcą śmierci dla nas, dla Rosji. I, póki żyję, zrobię wszystko, aby zniknęli
- napisał Dmitrij Miedwiediew na swoim koncie na Telegramie.
Przypomnijmy, że to Rosja nad ranem 24 lutego zaatakowała Ukrainę - sąsiednie, suwerenne państwo. Ani Ukraina, ani żadne zachodnie państwo w żaden sposób nie zagrażało Rosji - choć rosyjskie elity polityczne starają się to za wszelką cenę wmówić swoim obywatelom i całemu światu, wykorzystując w tym celu wszelkie możliwe sposoby, w tym m.in. swoich propagandystów.
Więcej aktualnych informacji na temat wojny w Ukrainie i sytuacji Rosji na stronie głównej Gazeta.pl
Były prezydent Rosji założył konto na Telegramie już po rozpoczęciu rosyjskiej agresji na Ukrainę, w połowie marca 2022 roku. Niemal natychmiast został jednym z najbardziej aktywnych użytkowników serwisu. Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę wiceszef Rady Bezpieczeństwa Rosji podkreślał, że Moskwa będzie walczyć o taki porządek świata, jaki odpowiada Federacji Rosyjskiej.
Wściekła rusofobia Zachodu najwyraźniej nigdy nie osiągnie granic
- napisał w swoim pierwszym wpisie na Telegramie.
W jednym z kolejnych wpisów porównał Olafa Scholza do Adolfa Hitlera. "To mi przypomina, że pod koniec lat 30. ubiegłego wieku był ktoś, kto argumentował tak samo, w tym samym języku i z taką samą żarliwością. Wiemy, jak to się skończyło" - pisał były prezydent Rosji, kreśląc wizję sojuszu polsko-pruskiego.
Pod koniec maja Dmitrij Miedwiediew - jednocześnie formułując groźby - pochwalił decyzję prezydenta USA. "Rozsądny! W przeciwnym razie, gdyby nasze miasta zostały zaatakowane, Siły Zbrojne Rosji spełniłyby swoją groźbę i uderzyłyby w sedno tych zbrodniczych decyzji" - stwierdził Miedwiediew.
Była to reakcja na deklarację Joe Bidena ws. przekazania Ukrainie systemów rakietowych dalekiego zasięgu. - Nie zamierzamy wysyłać do Ukrainy systemów rakietowych, które mogą uderzyć wewnątrz Rosji - powiedział amerykański przywódca.
Jak poinformował na początku czerwca Biały Dom, Stany Zjednoczone przekażą jednak Ukrainie kolejny pakiet pomocy wojskowej o wartości 700 milionów dolarów. W jego skład wejdą między innymi zaawansowane systemy rakietowe średniego zasięgu. Będą to systemy artylerii rakietowej wysokiej mobilności M142 HIMARS o zasięgu do 80 kilometrów. Według Białego Domu Ukraina zapewniła, że nie zostaną one użyte przeciwko celom na terytorium Rosji. "Nie zachęcamy ani nie umożliwiamy Ukrainie ataków poza jej granicami" - stwierdził prezydent Joe Biden.
W ostatnim przemówieniu Władimir Putin, odnosząc się do tych dostaw, mówił, że tego typu uzbrojenie nie jest niczym nowym w armii ukraińskiej. Według prezydenta Rosji amerykańskie dostawy mają pomóc władzom w Kijowie odrobić straty sprzętowe i wydłużyć konflikt. W dalszej części wypowiedzi przytaczanej przez TASS Putin groził jednak atakami na nowe cele w Ukrainie. - Jeśli dojdzie do użycia rakiet [...] wyciągniemy wnioski i użyjemy broni, której mamy wystarczającą ilość, aby uderzyć w obiekty, których dotychczas nie atakowaliśmy - powiedział.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>