18+
Uwaga!

Ta strona zawiera treści przeznaczone wyłącznie dla osób dorosłych

Mam co najmniej 18 lat. Chcę wejść
Nie mam jeszcze 18 lat. Wychodzę

Ludobójstwa miały się nie powtórzyć. Rwanda: Mówili o nich "karaluchy". "Nie wolno kłaść jej na ziemi, jak oni ją kładli"

"Muszę panować nad sprawą i wtedy, kiedy mam naraz dwudziestu oskarżonych. Bo tylu ją naraz gwałciło. (...) Te kobiety, maltretowane i upodlane przez wiele dni i tygodni, w końcu miały zginąć". To jedna z relacji dotyczących ludobójstwa w Rwandzie*. Ale równie dobrze słowa te mogłyby opisywać to, co dzieje się obecnie w Ukrainie. "Nigdy więcej" - słyszmy przy okazji każdej wojny, ludobójstwa czy konfliktu, a mimo to historia ciągle się powtarza.

- Ludzie w Europie już zapomnieli, czym jest wojna. To ogromne zagrożenie, bo możemy docenić pokój tylko wtedy, kiedy pamiętamy wojnę - powiedział kilka lat temu Paolo Rumiz, włoski reporter i były korespondent wojenny. Słowa te okazały się trafną diagnozą - dlatego na Gazeta.pl przypominamy o wojnach i ludobójstwach, które miały się nigdy nie zdarzyć - o Rwandzie, Bośni, Czeczenii.. - w myśl słów: "trzeba pamiętać, żeby się nie powtórzyło".

***

Ludobójstwo w Rwandzie

W latach 90. ubiegłego wieku zaostrzył się konflikt między dwiema grupami etnicznymi zamieszkującymi Rwandę - Hutu i Tutsi (w kraju jest jeszcze trzecia, najmniej liczna grupa - Twa). Z początkiem października 1990 roku bojownicy Rwandyjskiego Frontu Patriotycznego, którego większość stanowili uchodźcy Tutsi, rozpoczęli inwazję na Rwandę z terytorium Ugandy. Rząd Hutu ogłosił wówczas, że wszyscy Tutsi mieszkający w kraju są wspólnikami tego patriotyczno-militarnego ruchu. Hutu, którzy sprzeciwiali się władzom, nazwano z kolei zdrajcami. Media, głównie radio, rozpowszechniały nieprawdziwe informacje, co jeszcze bardziej zaostrzało problemy etniczne kraju.

Kiedy w 1993 roku podpisane zostało zawieszenie broni, a Rada Bezpieczeństwa ONZ powołała Misję Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Pomocy Rwandzie, mogło się wydawać, że konflikt został zażegnany. Nie chciała tego jednak część Hutu, która w tym samym czasie, w którym prowadziła rozmowy pokojowe, planowała eksterminację ludności Tutsi oraz powiązanych z nimi Hutu. Organizacja Narodów Zjednoczonych podkreśla, że istnieją na to "bezsprzeczne dowody".

6 kwietnia 1994 roku został zestrzelony samolot, na którego pokładzie byli prezydenci Rwandy oraz Burundi - obaj Hutu. Winą obarczono Tutsi, a katastrofę lotniczą wykorzystano do rozpoczęcia ludobójstwa. W ciągu stu dni zamordowano około miliona osób - w tym "karaluchy Tutsi", jak ich nazywano, Hutu, którzy sprzeciwiali się eksterminacji innej grupy etnicznej, a także belgijskich uczestników misji pokojowej. Większość zginęła od maczet, które wcześniej zakupiły władze.

Bestialskie narzędzie zbrodni

Jak podaje Organizacja Narodów Zjednoczonych, w tym czasie zgwałconych zostało od 150 tys. do 250 tys. kobiet - gwałt stał się wówczas narzędziem ludobójstwa. Była już przedstawicielka ONZ ds. przemocy seksualnej w konfliktach Margot Wallström podkreślała, że przemoc seksualna w stosunku do kobiet bywa systematycznie stosowana w celu osiągnięcia założeń militarnych lub politycznych. - Gwałty popełniane w czasie wojny służą do terroryzowania ludności, rozbijania rodzin, niszczenia społeczności, a w niektórych przypadkach do zmiany struktury etnicznej kolejnego pokolenia. Czasem gwałt jest stosowany jako narzędzie do umyślnego zarażania kobiet wirusem HIV lub jako środek mający na celu uniemożliwienie rodzenia dzieci przez kobiety należące do określonej społeczności - zaznaczyła.

Margot Wallström zwracała również uwagę na fakt, iż przemoc seksualna ma wpływ na życie kobiet, nawet wiele lat po zakończeniu konfliktu. - Zachodzą one w niechcianą ciążę, zarażają się chorobami przenoszonymi drogą płciową i podlegają stygmatyzacji. W okresie pokonfliktowym może nawet dojść do wzrostu przemocy na tle seksualnym, wynikającym z braku bezpieczeństwa w regionie i bezkarności sprawców. Większość państw dotkniętych konfliktem nie jest w stanie pomóc cierpiącym kobietom: brakuje właściwej opieki medycznej, lekarstw dla zarażonych wirusem wywołującym AIDS, środków na wsparcie psychologiczne, środków na udzielenie pomocy finansowo-ekonomicznej czy na zadośćuczynienie za doznane krzywdy - mówiła.

"Nie wolno kłaść jej na ziemi albo na betonie, jak oni ją kładli"

Ludobójstwo w Rwandzie i życie po nim stały się tematem książki reporterskiej "Dzisiaj narysujemy śmierć" Wojciecha Tochmana. Jak czytamy, do 2010 roku przed gacaca ("trybunały" po ludobójstwie wzorowane były na tradycyjnych sądach wiejskich) osądzono nie więcej niż 10 proc. sprawców gwałtów. W Rwandzie to ofiary musiały wnieść oskarżenie. Część z tych kobiet wstydziła się i bała wychodzić z domu z powodu zakażenia wirusem HIV. Kiedy rozpoczęło się ich - skuteczne - leczenie, zaczęły myśleć o sprawiedliwości.

Oto jedna z relacji sędziego gacaca przytoczona w książce przez Wojciecha Tochmana:

Dojrzewanie do zeznań zwykle trwa kilka lat. Teraz dopiero są gotowe stanąć oko w oko z tymi, którzy im to zrobili. Albo tak im się wydaje. Jeśli nikt wcześniej ich nie zastraszy, wnoszą oskarżenie. (...) Widzą sprawcę i odbiera im mowę. Stają się nieme. Ich stare rany wciąż krwawią. (...) Musimy być cierpliwi, nie popędzać, pozwolić jej wyjść, niech zaczerpnie powietrza. Czasami trzeba ją położyć, bo słania się, na widok sprawcy traci władzę w nogach. W sali obok mamy zwykle przygotowany jakiś materacyk. Nie wolno kłaść jej na ziemi albo na betonie, jak oni ją kładli.

Ten sam człowiek podkreślił, że ofiary gwałtu nie wolno było pytać o szczegóły, a to, co powiedziała za zamkniętymi drzwiami, podlegało tajemnicy, za której wyniesienie przewidziana była kara więzienia. Jak można przeczytać w "Dzisiaj narysujemy śmierć", na widok ofiary oprawcy z kolei byli zdziwieni, że ta "wstała z grobu", bo zostawili ją gdzieś ledwo żywą wśród trupów, albo wręcz przeciwnie - wcale ich to nie dziwiło, bo razem mieszkali w jednej wsi. Szok u nich powodował jedynie fakt, że kobieta odważyła się zeznawać.

Dalej ten sam sędzia gacaca, który z wykształcenia był pedagogiem, relacjonował: "Muszę panować nad sprawą i wtedy, kiedy mam naraz dwudziestu oskarżonych. Bo tylu ją naraz gwałciło. Ona wchodzi. Rozpoznaje pierwszego, ale na rozpoznanie drugiego nie ma już siły. Te kobiety, maltretowane i upodlane przez wiele dni i tygodni, w końcu miały zginąć. Wszystkie. Przeżyły przez czyjąś nieuwagę albo dlatego, że w okolicy pojawili się żołnierze RPF [Rwandyjskiego Frontu Patriotycznego - red.]. Mordercy musieli uciekać, brakowało im czasu na dobijanie niewolnic"*.

Cierpienie zapisane w genach

Naukowcy z University of South Florida i University of Rwanda przyjrzeli się genomom kobiet Tutsi, które były w ciąży i mieszkały w Rwandzie w czasie ludobójstwa, a także ich dzieciom. Porównali je z DNA innych kobiet Tutsi i ich dzieci, które mieszkały wówczas w innych częściach świata.

Jak przekazali w styczniu tego roku, z ich badań wynika, że doznane cierpienia odcisnęły swoje piętno w DNA osób, które przeżyły ludobójstwo w Rwandzie. Co więcej, ślady traumy zostały przekazane następnemu pokoleniu i można je było znaleźć w ich materiale genetycznym.

- Rwandyjczycy, którzy biorą udział w tym badaniu i cała społeczność, naprawdę chcą wiedzieć, co się z nimi stało. W Rwandzie występuje wiele przypadków PTSD [zespół stresu pourazowego - red.] i innych zaburzeń zdrowia psychicznego. Ludzie chcą odpowiedzi, dlaczego mają te problemy - powiedział jeden z badaczy, Derek Wildman.

"Gwałt to element ludobójstwa", które miało się już nigdy nie powtórzyć

Od początku napaści na Ukrainę rosyjscy żołnierze dopuszczają się wielu barbarzyńskich czynów wobec cywilów. Udokumentowane zostały już celowe ostrzeliwania i bombardowania obiektów cywilnych, mordowanie bezbronnych ludzi - wiele z ciał ofiar znalezionych m.in. w obwodzie kijowskim miało również oznaki tortur - a także wywożenie ich siłą w głąb Rosji. Przedmiotem śledztw zarówno Prokuratury Generalnej Ukrainy, jak i Organizacji Narodów Zjednoczonych są również popełniane przez Rosjan gwałty.

Na początku maja przedstawicielka ONZ ds. przemocy seksualnej w konfliktach Pramila Patten poinformowała, że ofiarami gwałtów w Ukrainie są nie tylko kobiety i dziewczynki, ale także mężczyźni i chłopcy. - Kobiety i nastolatki obawiają się zgłaszać przestępstwa seksualne, bo boją się napiętnowania. W przypadku chłopców i mężczyzn może być to jeszcze trudniejsze, dlatego musimy stworzyć bezpieczną przestrzeń dla wszystkich ofiar - powiedziała, dodając, że badane wówczas przez śledczych "dziesiątki" tego typu spraw stanowią jedynie "wierzchołek góry lodowej".

Trudno się nie zgodzić - niestety - z tymi słowami, ponieważ wciąż, po ponad miesiącu od wystąpienia przedstawicielki ONZ, z Ukrainy docierają informacje o kolejnych bestialstwach. Jak informowała strona ukraińska, rosyjscy żołnierze gwałcą nawet kilkumiesięczne dzieci, każą patrzeć matkom, jak dokonują zbiorowego gwałtu na kilkuletnich dzieciach, przemoc seksualną stosują również wobec seniorów.

- Gwałt w trakcie wojny używany jest jako narzędzie przeciwko ludzkości. To element ludobójstwa. On jest stosowany masowo wobec społeczeństwa - powiedziała na antenie radia TOK FM Izabela Trybus, psychoterapeutka i wiceprezeska Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Psychoanalitycznej. Jak dodała, Ukrainki i Ukraińcy, którzy doświadczyli przemocy seksualnej, doświadczają masowej traumy, bo nie dość, że wskutek wojny utracili poczucie bezpieczeństwa, bliskich i cały świat, który sobie do tej pory budowali, to jeszcze dotknęła ich zbrodnia gwałtu. I to często gwałtu zbiorowego. Koniec wojny wcale nie będzie oznaczał więc dla nich "końca". Jeśli odważą się zeznawać przeciwko swoim oprawcom, będą przechodzić przez to piekło raz jeszcze. Nawet jeżeli uda się wymierzyć sprawiedliwość i ukarać sprawców, czy ich ofiary poczują ulgę?

To wszystko przeraża, ale niestety nie jest niczym nowym.

***

*Wszystkie cytaty pochodzą z książki Wojciecha Tochmana pt. "Dzisiaj narysujemy śmierć", Wydawnictwo Literackie, 2018.

Informacje dotyczące ludobójstwa w Rwandzie pochodzą z Ośrodka Informacji ONZ w Warszawie

Więcej o: