Brytyjskie wyrzutnie rakiet M270 MLRS to broń dalekiego zasięgu, udoskonalona i opancerzona wersja sprzętu, którym dysponuje amerykańska armia. Pociski są wystrzeliwane na odległość ok. 80 km i mają służyć Ukrainie do walki z okupantem na wschodzie kraju, gdzie Rosjanie prowadzą zmasowany ostrzał miast.
Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Minister obrony Wielkiej Brytanii Ben Wallace podkreślił, że decyzja o przekazaniu broni Ukrainie była skonsultowana z administracją USA. Prośba o zgodę na udostępnienie sprzętu wojskowego stronie trzeciej to standardowa procedura stosowana przy przesyłaniu uzbrojenia wyprodukowanego w danym kraju.
Te wysoce wydajne systemy rakietowe pozwolą naszym ukraińskim przyjaciołom lepiej bronić się przed brutalnymi atakami z użyciem artylerii dalekiego zasięgu, którą armia Putina stosuje do równania miast z ziemią
- napisał szef brytyjskiego resortu obrony w wydanym w nocy oświadczeniu.
Dostarczenie Ukrainie podobnego sprzętu zapowiedział również prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden. Jak powiedział, dostał od Ukraińców zapewnienie, że broń od USA nie zostanie użyta do atakowania celów na terenie Federacji Rosyjskiej.
Wielka Brytania zdecydowała o dostawie broni do Ukrainy mimo niedzielnej groźby ze strony Rosji. Władimir Putin ostrzegł, że zbombarduje nowe cele, jeśli podobna broń z USA zostanie dostarczona do Kijowa. Nie sprecyzował jednak, jakie to będą cele.
- Jeśli dojdzie do użycia rakiet i są one dostarczane, wyciągniemy wnioski i użyjemy broni, której mamy wystarczającą ilość, aby uderzyć w obiekty, których dotychczas nie atakowaliśmy - powiedział prezydent Rosji, cytowany przez agencję TASS.
W ubiegłym tygodniu Biały Dom poinformował, że w ramach pakietu pomocy wojskowej, USA dostarczy Ukrainie m.in. systemy artylerii rakietowej HIMARS. Pentagon zapowiedział, że w pierwszej transzy będą to cztery systemy HIMARS. Jego obsługi ukraińscy żołnierze będą uczyć się podczas trzytygodniowego szkolenia.
Ben Wallace podkreślił, że decyzja o wysłaniu wyrzutni rakietowych to odpowiedź na "zmieniającą się taktykę Rosji". Wypowiedź cytuje The Guardian, który dodaje, że "posunięcie to grozi dalszym sprowokowaniem i tak już zirytowanego Kremla".
W niedzielę rosyjskie pociski manewrujące uderzyły w zajezdnię kolejową na wschodnich przedmieściach Kijowa. Kijów podał, że pociski wroga trafiły w warsztaty naprawy wagonów. Kreml oświadczył, że zniszczył czołgi wysłane przez kraje Europy Wschodniej Ukrainie.
Jedna osoba trafiła do szpitala, a kłęby dymu widać było z wielu miejsc w całym mieście. To pierwszy atak na stolicę Ukrainy od pięciu tygodni. Ostatnio pociski spadły na Kijów 28 kwietnia.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>