Według mera Mariupola Wadyma Bojczenki liczba ofiar wojny może przekroczyć zapowiadane wcześniej 22 tysiące osób. Okupacyjne rosyjskie władze układają ciała w masowych grobach, a na miejscowym cmentarzu znacząco rośnie liczba pochówków.
W piątek rada miejska poinformowała, że okupowanym Mariupolu Rosjanie przetrzymują i torturują pracowników administracji i wolontariuszy.
Te informacje potwierdza także Wadym Bojczenko. - W okolicach Mariupola rosyjscy okupanci przetrzymują i rozstrzeliwują urzędników i wolontariuszy, którzy nie chcą z nimi współpracować. Zamordowano z tego powodu już co najmniej jedną osobę - poinformował na Telegramie mer miasta.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
W oświadczeniu napisano ponadto, że rosyjskie władze wydadzą niebawem wyrok w sprawie ukraińskiej sędzi, która odmówiła kolaboracji z wrogiem. Prawdopodobnie stosowano wobec niej tortury. Doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko przekazał, że wolontariusze uczestniczący w kwietniowej misji ewakuacyjnej są obecnie przetrzymywani w tzw. obozie filtracyjnym pod Wołnowachą.
Wadym Bojczenko poinformował także, że w mieście nie ma wody pitnej, a wraz ze wzrostem temperatury i masowym rozkładem zwłok grozi to epidemią. Rosjanie zaczęli sprowadzać wodę z kontrolowanej przez siebie Donieckiej Republiki Ludowej, co jednak również nie zaspokaja potrzeb.
- Po prostu nie rozdają tej wody pitnej, którą wczoraj przywieźli do Mariupola. To znaczy, zmuszają ludzi do pójścia do pracy, rozbiórki gruzów i pomocy w grzebaniu zabitych. Ludzie po prostu są zmuszeni pracować za wodę - mówił mer Mariupola.
Władze Mariupola poinformowały także, że rosyjscy okupanci masowo wywożą z tego miasta dzieci. Doradca burmistrza Mariupola Petro Adriuszczenko powiedział, że są one przetrzymywane w obozach dla dzieci w obwodzie rostowskim, a także prawdopodobnie w pobliżu Petersburga.
- Nie wiemy, ile osieroconych i zaniedbanych dzieci jest w Mariupolu. Mamy świadomość, że mieszkańcy Mariupola urządzają miejsca, w których starają się schronić dzieci, ale Rosjanie faktycznie zabierają je do Federacji Rosyjskiej. Staramy się ich szukać. Znaleźliśmy 260 dzieci z rejonów Wołnowachy i Mariupola. Przetrzymywane są głównie w obozach w obwodzie rostowskim - mówił.
Petro Adriuszczenko zaznaczył, że okupanci próbują tym dzieciom szybko nadać obywatelstwo rosyjskie. - Wiemy, że ułatwiają swoim obywatelom adopcję naszych dzieci. To dla nas bardzo bolesny temat. Jesteśmy świadomi, że gdy minie co najmniej rok, nie będziemy mogli znaleźć tych dzieci w Rosji, bo oni nawet nie prowadzą żadnej ewidencji - podkreślał doradca burmistrza Mariupola Petro Adriuszczenko.
Komendant obwodowej policji Andrij Niebytow poinformował, że ciała 1314 cywilów zamordowanych przez rosyjskie wojska znaleziono dotąd w obwodzie kijowskim. - Wciąż odkrywamy kolejne miejsca pochówku, w czwartek przeprowadziliśmy ekshumację osoby zabitej pod Borodzianką- zaznaczył Andrij Niebytow.
Po stu dniach walki Rosja kontroluje ok. 20 proc. terytorium Ukrainy. Według ukraińskich danych Rosjanie od 24 lutego, a więc od początku pełnowymiarowej agresji na Ukrainę, stracili ponad 30 tysięcy swoich wojskowych. Według danych przekazywanych przez ukraińskie władze, w obronie swego kraju, codziennie ginie od 50 do 100 ukraińskich żołnierzy.
Na południowym odcinku frontu - tam gdzie Rosjanie utworzyli i próbują rozszerzyć lądowy korytarz łączący Krym z Donbasem - rosyjska armia ostrzeliwała pozycje Ukraińców z artylerii. Dokonywała nieudanych prób szturmu na niektórych odcinkach linii frontu w kierunku Zaporoża. Rosjanie mimo wciąż znajdują się także w części obwodu charkowskiego