Od wybuchu pandemii COVID-19 w 2020 r. Korea Północna utrzymywała, że nie odnotowuje żadnych przypadków zachorowań na koronawirusa. Zamknęła jeszcze szczelniej granice i odrzuciła pomoc medyczną z zewnątrz. Na początku maja tego roku z kraju wydostawały się informacje o nawet 390 tys. zakażeń wirusem SARS-CoV-2 dziennie.
Władze utrzymują jednak, że "gorączka niewiadomego pochodzenia" została opanowana. Z najnowszych informacji KCNA (północnokoreańskiej państwowej agencji prasowej) wynika, że od końca kwietnia do pierwszego czerwca 2022 r. liczba osób z "gorączką" wyniosła ponad 3 mln 835 tys. 420, z czego ponad 3 mln 669 tys. 950 (blisko 96 proc.) wyzdrowiało. Ostatnie statystyki mówią o 65 ofiarach śmiertelnych.
Zupełnie inaczej wyglądają doniesienia publikowane przez Światową Organizację Zdrowia, które mówią o pogarszającej się sytuacji. - W tej chwili nie jesteśmy w stanie dokonać właściwej oceny skali zakażeń - powiedział dr Michael Ryan, dyrektor WHO ds. sytuacji kryzysowych, cytowany przez agencję AP. Jak czytamy w depeszy, WHO zakłada, że "sprawy mają się coraz gorzej, a nie lepiej".
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Michael Ryan zaznaczył, iż bardzo trudno jest zapewnić reszcie świata prawidłową analizę, gdy nie ma dostępu niezbędnych danych. Podkreślił, że WHO ma tylko te informacje, które Pjongjang chce udostępnić.
Ryan dodał, że WHO "wielokrotnie oferowała pomoc" władzom Korei Północnej, w tym szczepionki w trzech dawkach - ta oferta nadal ma być na stole. Zaznaczył również, że WHO współpracuje z Chinami i Koreą Południową, aby próbować pomóc Koreańczykom z Północy.
W północnokoreańskich mediach pojawia się coraz więcej dziwnych wskazówek, jak uniknąć zachorowania - wystarczy np. stosować się do zaleceń medycyny tradycyjnej.
Najlepszą profilaktyką mają być ciepłe napoje, zwłaszcza herbata z imbirem, lub wiciokrzewem oraz napój z liści wierzby, które łagodzą pierwsze symptomy COVID-19, takie jak ból gardła i kaszel i dobrze nawadniają organizm, kiedy pacjentowi grozi odwodnienie.
"Imbir łagodzi stany zapalne i zmniejsza ból. Nie są to jedna lekarstwa na samego wirusa" - podkreśla jedna z północnokoreańskich, państwowych gazet.
Kolejne zalecenia przekazuje północnokoreańska telewizja, która radzi pacjentom zażywanie środków przeciwbólowych, np. ibuprofenu lub antybiotyków. Tu jednak nie pojawia się wiadomość, że faktycznie leki przeciwbólowe obniżają temperaturę ciała i łagodzą bóle głowy czy gardła, ale już antybiotyki, skuteczne w walce z bakteriami, do zwalczania wirusów się nie nadają.
Wszystkie tradycyjne sposoby zwalczania epidemii mają jeden cel - żeby jak najmniej osób trafiło do szpitali, ponieważ system ochrony zdrowia może tego nie wytrzymać. W teorii placówki i leczenie w nich są bezpłatne, ale poza stolicą Korei Północnej sytuacja wygląda źle. Brakuje personelu, leków i sprzętu.
Koreańczycy z Północy, którzy przedostali się na południe półwyspu, mówili, że muszą płacić za leki lub szukać lekarzy i możliwości terapii, ponieważ jest ono zarezerwowane dla przywilejowanych członków partii rządzącej.
Raport Światowej Organizacji Zdrowia dla ONZ z zeszłego roku nie pozostawia wątpliwości: "Niektóre zakłady farmaceutyczne, zajmujące się szczepieniami i sprzętem medycznym nie osiągają poziomu dobrych praktyk WHO [Światowej Organizacji Zdrowia] i nie zaspokajają również lokalnego zapotrzebowania."