Przekazanie Ukrainie przez Stany Zjednoczone zaawansowanych systemów rakietowych z precyzyjnie naprowadzaną amunicją zapowiedział w środę prezydent Joe Biden. Będą to systemy artylerii rakietowej wysokiej mobilności M142 HIMARS.
Sekretarz stanu USA Antony Blinken odrzucił sugestie, że przekazanie tej broni może spowodować eskalację wojny.
Więcej najnowszych treści przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
- Ukraińcy zagwarantowali nam, że nie użyją tych systemów przeciwko celom na terytorium Rosji. Ukrainę łączą silne więzi zaufania ze Stanami Zjednoczonymi i ich partnerami - powiedział szef amerykańskiej dyplomacji. Blinken dodał, że prezydent Biden uprzedzał Moskwę, że będzie wspierać militarnie Ukrainę i podkreślił, że to Rosja jest agresorem. - Oni zaczęli ten konflikt i mogą go zakończyć w dowolnym momencie. Wtedy nie będzie żadnych obaw o eskalację - oświadczył.
Nowy pakiet pomocy wojskowej dla Ukrainy ma wartość 700 milionów dolarów. Poza artylerią rakietową zawiera on również radary, wyrzutnie Javelin, pociski artyleryjskie, śmigłowce, pojazdy taktyczne i części zamienne.
Demokratyczny kongresmen z Kolorado Jason Crow stwierdził w rozmowie z CNN, że dostarczenie tej broni do Ukrainy "może zmienić bieg wydarzeń".
Ostatnie doniesienia z frontu w Ukrainie nie są optymistyczne. Z najnowszych informacji wynika, że Rosjanie zajęli już 95 proc. obwodu ługańskiego, a także 60 proc. Siewierodoniecka. Rosjanie szturmowali także pozycje ukraińskiej armii m.in. w kierunku Bachmutu, Awdijiwki, Krasnohoriwki i Pisków, a także Łymanu i Komyszuwachy.
W czasie konferencji prasowej w środę rzecznik Władimira Putina przekazał, że Kreml nie ufa zapewnieniom Kijowa, że Ukraina nie wykorzysta zestawów rakietowych do rażenia celów na terytorium Rosji. Chodzi o 11 pakiet pomocy wojskowej USA dla Ukrainy, który ma być wart ok. 700 mln dolarów. To tzw. zestawy artylerii rakietowej HIMARS wraz z amunicją, która pozwoli razić cele na odległość 80 km. - Uważamy, że USA dolewają oliwy do ognia - stwierdził.
Pieskow uznał też, że Moskwa nie rozumie jeszcze celu propozycji spotkania przedstawicieli Rosji, Ukrainy i ONZ, którą zaproponował prezydent Turcji, Recep Tayyip Erdogan w czasie telefonicznej rozmowy z Władimirem Putinem - podaje Reuters. Szef MSZ Rosji, Siergiej Ławrow, 8 czerwca w celu omówienia szczegółów spotkania ma udać się do Turcji.