Ołeh Żdanow zaznacza, że polskie samobieżne haubice to bardzo istotna pomoc dla walczącej Ukrainy. Jak podkreśla, ukraińska armia odczuwa poważny brak artylerii. Jak dodaje, 18 haubic w sposób istotny może wpłynąć na sytuację na którymś z odcinków frontu i najprawdopodobniej będzie to kierunek siewierodoniecki, gdzie obecnie panuje krytyczna sytuacja jeśli chodzi o działania bojowe.
Ekspert podkreśla, że to właśnie nowoczesna artyleria jest niezbędna, aby móc odeprzeć ataki Rosjan. Obecnie to Rosjanie mają przewagę, jeśli chodzi o liczbę i jakość systemów artyleryjskich. Ale, jak dodaje, dzięki zachodniej artylerii Ukraina może być lepsza zarówno w zasięgu rażenia, jak i dokładności ostrzałów. To dwa kryteria, jak zaznacza Ołeh Żdanow, które wyznaczają, kto ma przewagę ogniową. Jak dodaje, Ukraina potrzebuje około 350 systemów artyleryjskich. Do chwili obecnej otrzymała około 1/3 potrzebnego sprzętu.
Więcej wiadomości z wojny w Ukrainie na stronie głównej Gazeta.pl
Ukraińskie wojsko otrzymało od Polski 18 sztuk nowoczesnych samobieżnych armatohaubic KRAB - ustaliła Informacyjna Agencja Radiowa. Według naszego rozmówcy z kręgów rządowych chodzi o wyposażenie dla trzech dywizjonów artylerii. Polska przeszkoliła także stu ukraińskich artylerzystów z obsługi armatohaubic KRAB.
Wiceminister obrony Wojciech Skurkiewicz przyznał, że nasz kraj przekazuje Ukrainie sprzęt wojskowy, podobnie jak pomoc humanitarną. Nie chciał jednak potwierdzić, czy doszło do przekazania KRAB-ów. "Niestety, donacje są objęte klauzulą tajności. To Rada Ministrów za każdym razem uchwałę w tej sprawie, więc siłą rzeczy nie mogę wprost o tych kwestiach mówić" - zastrzegł wiceszef MON.
Dzięki polskiej pomocy Ukraińcy mają dysponować obecnie co najmniej 24 zachodnimi samobieżnymi armatohaubicami. Sześć sztuk podobnego typu sprzętu o nazwie Caesar przekazała Francja. Z kolei Niemcy i Holandia zadeklarowały przekazanie łącznie 12 sztuk, ale Berlin tłumaczy, że wciąż trwa szkolenie załóg do obsługi ich Panzerhaubitzen 2000 i nie jest znany termin, kiedy sprzęt trafi na wschód. Wczoraj o pojawieniu się armatohaubic bez sprecyzowania ich pochodzenia poinformował szef ukraińskiego resortu obrony. Ołeksij Reznikow napisał, że na Ukrainę trafiła "modyfikacja" haubicy M109, obecnej w arsenałach wielu państw.
KRAB-y to sprzęt, który jest na wyposażeniu polskiej armii od kilku lat. Kontrakt z rodzimym przemysłem zbrojeniowym został zawarty w 2016 roku i przewidywał dostawę prawie stu sztuk haubic. Dwa lata temu resort obrony zaktualizował umowę i zamówił kolejne sztuki uzbrojenia.
KRAB-y są produkowane przez Hutę Stalowa Wola. Podwozie gąsienicowe jest na koreańskiej licencji, a armata kaliber 155 mm to modyfikacja brytyjskiego uzbrojenia. Maksymalny zasięg ognia to 40 kilometrów przy podstawowej amunicji. W ciągu minuty KRAB może wystrzelić sześć razy.
Przekazywanie ukraińskiej armii nowego sprzętu jest możliwe m.in. dzięki obowiązującej od połowy marca ustawie, która wprowadziła ułatwienia w transferze uzbrojenia do naszych wschodnich sąsiadów. Wśród broni, która trafiła na Ukrainę z Polski, jest około 250 czołgów T-72, haubice samobieżne 2S1 Goździk, a także wyrzutnie rakietowe Grad. Polska przekazała też rakiety powietrze-powietrze do samolotów MIG-29 i Su-27.
Prócz ciężkiego sprzętu to także drony produkcji polskiego WB Electonics służące m.in. do działań rozpoznawczych. Ukraińcy chwalą się posiadaniem polskich dronów Warmate - systemu amunicji krążącej podobnego do amerykańskich Switchblade. Z polskiego arsenału do walczących z Rosją trafiły też m.in. przenośne przeciwlotnicze zestawy rakietowe Piorun, które mają już na swoim koncie niepotwierdzone oficjalnie zestrzelenia rosyjskich śmigłowców. Polska przekazuje też Ukrainie duże ilości amunicji.
Trwa bitwa o Siewierodonieck. Okolice tego miasta w Donbasie są w ciągu ostatnich dni teatrem najintensywniejszych działań bojowych na Ukrainie. Rosjanie atakują też na innych kierunkach.
Jak czytamy w raporcie Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy - w ciągu ostatniej doby w obwodach donieckim i ługańskim ukraińska armia odparła 14 szturmów Rosjan. Największą ofensywę rosyjska armia prowadzi w kierunku Siewierodoniecka, gdzie stara się otoczyć to miasto, oraz położony po sąsiedzku Lisiczańsk.
Jak informuje ukraińska armia, przeciwnik umacnia swoje pozycje na wschodnich obrzeżach Siewierodoniecka. Oprócz tego, we wcześniej zajętym mieście Łyman w obwodzie donieckim Rosjanie umacniają swoje pozycje i, jak czytamy, prowadzą przegrupowanie sił w celu ofensywy na Słowiańsk. Na południowym odcinku frontu - głównie w obwodzie chersońskim, ale też zaporoskim i mikołajewskim Rosjanie umacniają pozycje, dokonują uzupełnienia swoich sił i ostrzeliwują pozycje ukraińskiej armii. Rosyjska armia dokonywała także ostrzałów za pomocą artylerii i lotnictwa na północy obwodu charkowskiego i w obwodzie sumskim.
Według słów przedstawicieli lokalnej administracji rosyjscy żołnierze dotarli już na obrzeża miasta. "Zginęły dwie osoby cywilne, a siedem zostało rannych" – poinformował w poniedziałek szef władz obwodowych Serhij Hajdaj na Telegramie. Rosjanie atakują od północnego i południowego wschodu.
***
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>