Na Gustavo Petro - byłego partyzanta i burmistrza Bogoty - głosowało ponad 40,3 procent wyborców - to ponad 8 milionów 527 tysięcy Kolumbijczyków. W drugiej turze zmierzy się on z Rodolfo Hernandezem, reprezentującym antyrządową prawicę. Hernandez otrzymał ponad 28,1 procent głosów - poparło go ponad 5 milionów 953 tysiące osób.
Z wyścigu o fotel prezydencki nieoczekiwanie odpadł Federico Gutierrez - prawicowy kandydat wspierany przez obecny rząd. Poparło go blisko 24 procent wyborców - nieco ponad 5 milionów 57 tysięcy osób. Jego sztab wyborczy sugeruje, że wyniki wyborów mogły zostać sfałszowane.
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl
W I turze głosowało około 21 milionów osób - frekwencja wyniosła 54 procent. Druga tura wyborów prezydenckich w Kolumbii zaplanowana jest na 19 czerwca.
62-letni Gustavo Petro, były bojownik lewicowej partyzantki, proponuje głęboki reformy systemu politycznego. Opowiada się za wprowadzeniem zasiłków socjalnych, a jednocześnie chce ograniczyć wydobycie ropy naftowej i postawić na rozwój technologiczny kraju, głównie poprzez inwestycje w czystą energię oraz telekomunikację. W kampanii wyborczej obiecywał również reformę podatkową oraz skuteczniejszą walkę z kartelami narkotykowymi.
Obecny prezydent Kolumbii Ivan Duque opuszcza urząd z rekordowo niskim poparciem. Niezadowolenie wyborców jest spowodowane głównie złą sytuacją ekonomiczną kraju, którą pogłębiła pandemia koronawirusa. Według Banku Światowego około 40 procent Kolumbijczyków żyje w ubóstwie, a co szósty mieszkaniec miasta jest bezrobotny.