Jak podaje "La Repubblica", źródła w Lidze Północnej potwierdzają, że Matteo Salvini zorganizował misję, której celem jest "wznowienie negocjacji" między Rosją i Ukrainą. Szczegóły wyjazdu nie są znane, a sam polityk na antenie radia RAI podkreślił, że "nie ma pewności, czy pojedzie". - Pracujemy nad tym. (...) To nie będzie podróż dla przyjemności. Pojadę, jeśli się to przyda. Nie pojadę w imieniu rządu. Dołożę moją cegiełkę - powiedział, dodając, że poinformuje o tym premiera Mario Draghiego.
Włoski dziennik podkreśla, że choć nie ma szczegółów, wyjazd Saliviniego do Moskwy jest możliwy już w najbliższą niedzielę.
Prawicowy polityk stwierdził, że jego obowiązkiem jest zrobienie wszystkiego, aby "wnieść wkład na rzecz osiągnięcia sprawiedliwego pokoju używając najsilniejszej broni", czyli dyplomacji. - Jeśli nadal będziemy wysyłać broń, wojna nigdy się nie skończy, czas pracować na rzecz pokoju, ponieważ jeśli trwa wojna, oni [ludzie - red.] tam umierają, głodują w Afryce i Azji, fabryki są zamknięte. Trzeba dołożyć wszelkich starań, aby przywrócić pokój. A jeśli trzeba pojechać do Kijowa lub Moskwy, ja to zrobię - podkreślił, jak cytuje "La Repubblica", lider Ligii Północnej.
Z kolei w rozmowie z dziennikiem "La Stampa" Matteo Salvini stwierdził, że cieszyłby się, "gdyby prezydent Putin zgodził się spotkać z papieżem Franciszkiem". - Dołożę wszelkich możliwych starań, by do tego doszło - dodał.
W marcu, kiedy Ukraińcy uciekali przed rosyjskimi żołnierzami do Polski, Matteo Salvini odwiedził Przemyśl. Nie został jednak ciepło przyjęty ze względu na to, że przyjaźni się on z Władimirem Putinem. - Na granicy lub w punktach recepcyjnych zobaczyłbyś, co twój przyjaciel Putin zrobił. Co osoba, którą określa pan jako swojego przyjaciela, zrobiła tym ludziom, którzy w liczbie 50 tys. dziennie przekraczają granicę - mówił wówczas prezydent miasta Wojciech Bakun.
Matteo Salvini należy do grupy eurosceptyków, z którą w ostatnich latach chętnie spotykali się politycy Prawa i Sprawiedliwości.