Ilja Kostuszewycz stracił rodziców w wyniku ataku rakietowego w Mariupolu. Chłopiec został uratowany przez wolontariuszy, którzy ewakuowali go z atakowanego przez Rosjan miasta. Obecnie przebywa na wschodzie Ukrainy. Opiekują się nim Maria i Wołodymyr Bespali ze Słowiańska - przekazuje portal pravda.com.
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Chłopiec napisał w liście skierowanym do Borisa Johnsona, że chciałby, aby wojna się skończyła i ludzie już nie umierali. "Chcę grać w piłkę u siebie w Mariupolu. Chciałbym też, żeby żadne dzieci na świecie nie doświadczały wojny. Pozdrawiam wszystkie dzieci w Wielkiej Brytanii - dziękuję, że nam pomagacie. Zwyciężymy! Mam kotkę Frosię. Przesyłam panu flagę Ukrainy, którą sam namalowałem. Ściskam pana mocno" - napisał sześciolatek. Do listu chłopiec dołączył narysowaną przez siebie ukraińską flagę. List przekazał klubowi piłkarskiemu Szachtar Donieck, ponieważ chłopiec jest fanem piłki nożnej. W przyszłości planuje odbudować swoje rodzinne miasto - przekazują jego opiekunowie.
Dyrektor sportowy Szachtara Darijo Srna - który jest byłym reprezentantem Chorwacji oraz zawodnikiem drużyny z Doniecka (grał w latach 2003-2018) - przekazał, że postara się dostarczyć list brytyjskim politykom. - Znajdę sposób na przekazanie listu. Dziecku, które tak wiele przeszło, nie można odmówić. I wypełnię tę misję - powiedział Srna cytowany przez portal footboom.com.
23 maja brytyjski premier wystosował list otwarty do dzieci z Ukrainy. Podkreślił, że są wzorem do naśladowania. "Każdego dnia ukraińskie dzieci uczą nas wszystkich tego, co to znaczy być silnym i godnym, trzymać głowę wysoko nawet w najtrudniejszych czasach" - podkreślił Johnson.
Zwrócił też uwagę, że dzieci powinny cieszyć się beztroskim życiem, bawić się z przyjaciółmi, uprawiać sport. Treść listu została opublikowana na Twitterze Borisa Johnsona.