Nagranie przedstawia sytuację, do której doszło w nocy 18 maja na polsko-białoruskiej granicy. Kobiety, dzieci i mężczyźni zostali brutalnie potraktowani przez białoruskie służby. Zdarzenie zostało nagrane przez polskiego Strażnika Granicznego, który wzywał pomoc medyczną do poszkodowanych.
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Do zdarzenia doszło prawdopodobnie w okolicach Białowieży lub Dubicz Cerkiewnych, o czym świadczy słupek białoruski nr 417. To w tym miejscu dochodzi też w ostatnich dniach do częstych prób przekroczenia granicy Polski z Białorusią.
- Siedmioro dorosłych obywateli Kuby, pięciu mężczyzn i dwie kobiety, zostało brutalnie potraktowanych przez służby białoruskie. Świadkami tego zdarzenia byli funkcjonariusze Straży Granicznej i żołnierze Wojska Polskiego, którzy udzielali pomocy cudzoziemcom - przekazała rzeczniczka SG por. Anna Michalska w rozmowie z dziennikarzami Onetu.
Na nagraniu widać, jak białoruscy funkcjonariusze chcą się pozbyć cudzoziemców z ich części pasa granicznego. Ludzie są szarpani, bici metalowymi pałkami i kopani. Dzieci i kobiety nieustannie płaczą. Podczas nagrania słychać, jak polski strażnik dzwoni po pomoc medyczną, prosi też Białorusinów, by pomogli ludziom, którzy zaplątali się w druty po stronie białoruskiej. Ludzie byli zaplątani w concertinę włosami i nie umieli się wydostać. W końcu Białorusini odeszli, a cudzoziemcy byli po polskiej stronie granicy. Film został opublikowany w mediach społecznościowych.
Mariusz Kurnyta, znany jako Człowiek Lasu, który od wielu miesięcy pomaga cudzoziemcom, którzy znaleźli się przy polsko-białoruskiej granic, zdobył nagranie i je upublicznił. Informuje jednak, że nie zna tej grupy ludzi. - My z tą grupą nie mieliśmy i nie mamy kontaktu. Nagranie dostałem anonimowo od osoby, która chciała pokazać takie traktowanie ludzi - komentuje.
Osoby, które tej nocy zostały poszkodowane, uzyskały pomoc od Straży Granicznej w Narewce - tam udzielono im pomocy medycznej. Nie odniosły one poważnych obrażeń. Por. Michalska przekazała również, że cudzoziemcy zostali poinformowani o możliwości składania wniosków o ochronę międzynarodową w Polsce, jednak nie chcieli tego zrobić - przekazuje Onet. Tym samym musieli opuścić terytorium Polski. W praktyce oznacza to tyle, że ponownie zostali wywiezieni na teren Białorusi.
Sprawą zajmuje się aktualnie komendant główny Straży Granicznej oraz komendant Podlaskiego Oddziału SG w Białymstoku, którzy zażądali wyjaśnienia tej sprawy przez władze Białorusi - ta odpowiedziała, że bada okoliczności zdarzenia.