Motyw, który stał za zbrodnią dokonaną przez 18-letniego Salvadora Ramosa, wciąż jest przedmiotem śledztwa. Zdaniem policji - jak podaje AP - nastolatek nie miał kryminalnej przeszłości. Nic też nie wskazywało na to, aby np. miał zaburzenia psychiczne.
W środę dyrektor Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego w Teksasie zdradził na konferencji prasowej, że od momentu, w którym Ramos otworzył ogień, do jego zastrzelenia przez policję, upłynęło od 40 minut do godziny. - Zaangażowali się natychmiast, nie przetrzymywali [Ramosa - red.] w sali lekcyjnej - powiedział Steve McCraw.
Jednocześnie trwa ustalanie bardziej szczegółowej chronologii tragicznego zajścia. Ramos, przed pojawieniem się w Robb Elementary School, strzelił bowiem do swojej babci. Nie jest jasne, czy czas od 40 minut do godziny jest liczony od momentu strzelenia do starszej kobiety, czy od ataku w szkole. - W tej chwili nie mamy dokładnej i pewnej sekwencji, aby stwierdzić, że napastnik był w szkole w tym czasie - powiedział w CNN Christopher Olivarez, rzecznik departamentu bezpieczeństwa.
Więcej aktualnych wiadomości z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl.
Z kolei szef patrolu granicznego Raul Oritz przekonywał w Fox News, że oficerowie jego oddziału działali szybko i sprawnie.
Część świadków jest innego zdania. AP przytacza relację Juana Carranzy, mężczyzny, który obserwował zdarzenie spod swojego domu po drugiej stronie ulicy. Mężczyzna opisał, że słyszał kobiety, które ponaglały policjantów. "Wejdźcie tam!" - miały krzyczeć. Carranza twierdzi, że policja powinna wcześniej wejść do szkoły. - Ich było więcej, on był sam - stwierdził.
Javier Cazares, ojciec uczennicy, która zginęła w ataku, opowiedział, że pobiegł do szkoły, gdy tylko usłyszał o strzelaninie. Według mężczyzny, gdy pojawił się przed placówką, policjanci wciąż stali na zewnątrz. Cazares był zdenerwowany, że funkcjonariusze nie wchodzą do budynku. Mężczyzna miał zaproponować świadkom zdarzenia, aby wspólnie wkroczyć do środka. - Po prostu tam wbiegnijmy, bo policjanci nie robią niczego, jak powinni - miał mówić. Według Cazaresa "można było zrobić więcej", a policja była "nieprzygotowana".
AP przytacza też relację anonimowego funkcjonariusza organów ścigania. Według niego Patrol Graniczny miał problemy z wyłamaniem drzwi do klasy, w której znajdował się napastnik. Z jego słów wynika, że funkcjonariusze poprosili jednego z pracowników szkoły, by otworzył drzwi kluczem. Rzecznik departamentu bezpieczeństwa przekazał, że trwa ustalanie, czy klasa była rzeczywiście zamknięta lub zabarykadowana.
Prezydent USA Joe Biden zapowiedział w czwartek, że odwiedzi miasteczko Uvalde w Teksasie, gdzie we wtorek doszło do tragicznej strzelaniny w szkole podstawowej. Uzbrojony osiemnastolatek zastrzelił tam 21 osób. Joe Biden powiedział, że w najbliższych dniach uda się do Teksasu wraz z żoną Jill, by spotkać się z rodzinami ofiar oraz przedstawicielami lokalnej społeczności. - Jako naród wszyscy powinniśmy ich wesprzeć - mówił amerykański prezydent i ubolewał, że w USA nie udało się wprowadzić rozsądnych regulacji dostępu do broni. - Sama idea, że osiemnastolatek może wejść do sklepu i kupić broń przeznaczoną do zabijania na wojnie jest niewłaściwa - powiedział prezydent.
Sprawca masakry Salvador Ramos 17 maja, czyli dzień po swoich osiemnastych urodzinach, kupił w sklepie z bronią półautomatyczny karabin typu AR-15. Trzy dni później kupił kolejny a w międzyczasie 375 sztuk amunicji. W szkole w Uvalde zabił 19 uczniów i dwójkę nauczycieli, ranił też dwóch policjantów. Osiemnastolatek zabarykadował się w jednej z klas, gdzie spędził od 40 minut do godziny. Świadkowie mówią, że policjanci nie zdecydowali się wkroczyć do środka. Zrobili to dopiero funkcjonariusze oddziału specjalnego, którzy zastrzelili napastnika