Pułk Azow po ponad 80 dniach walki o Mariupol przestał stawiać opór wojskom rosyjskim. Dowódca ppłk Denis Prokopenko 20 maja opublikował w sieci nagranie, w którym przekazał, że najwyższe ukraińskie dowództwo "wydało rozkaz ratowania życia i zdrowia żołnierzy garnizonu i zaprzestania obrony miasta". Prezydent Wołodymyr Zełenski stwierdził, że "Ukraina potrzebuje swoich bohaterów żywych". Po złożeniu broni większość żołnierzy trafiła na tereny kontrolowane przez okupanta - do więzienia w Ołeniwce, wiosce w Donbasie, a ciężko ranni do szpitala w Nowoazowsku.
Więcej informacji ze świata i kraju znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
W niewoli jest również dowódca Denis Prokopenko. Jego żona Kateryna w ostatnich dniach rozmawiała z nim przez telefon. Mąż przekazał jej, że żołnierze są przetrzymywani w zadowalających warunkach - podaje "The Guardian". - Powiedział, że z nim wszystko w porządku - relacjonowała. Kobieta nie ma jednak pewności, czy przywódca pułku mógł swobodnie z nią rozmawiać i nie mówił pod przymusem. - Dostają jedzenie i wodę. Przez ten krótki czas nie byli bici i torturowani. Co będzie dalej - nie wiemy, ale w tej chwili Czerwony Krzyż i ONZ kontrolują sytuację - dodała Kateryna.
Rozmowa telefoniczna była możliwa na mocy porozumienia między rządami Ukrainy i Rosji oraz dzięki mediacji Czerwonego Krzyża - podaje Associated Press. Zgodnie z ustaleniami zmarli mają mieć zapewniony właściwy pochówek, a jeńcy pewne warunki, w tym możliwość kontaktu z członkami rodziny kilka razy w tygodniu.
Warto podkreślić, że według propagandy Kremla członkowie pułku Azow są neonazistami, a separatyści z Donbasu grożą im trybunałem i karą śmierci. Pojawiły się spekulacje, że Ukraińcy mogliby zostać wymienieni na rosyjskich więźniów politycznych. Jednak niektórzy przedstawiciele Rosji są temu przeciwni, gdyż chcą postawić obrońców Mariupola przed sądem i oskarżyć o terroryzm.
Kateryna Prokopenko powołała niezależną organizację, która prowadzi kampanię na rzecz żołnierzy broniących zakładów Azowstal w Mariupolu, w skład której wchodzą także ukraińscy strażnicy graniczni i członkowie ukraińskich służb bezpieczeństwa. - Celem jest organizowanie cotygodniowych rozmów z przetrzymywanymi więźniami, demaskowanie rosyjskich podróbek o naszych chłopakach, zapewnienie, że ich warunki są zadowalające - łóżko, lekarstwa, woda i jedzenie, oraz kampania na rzecz ich szybkiego uwolnienia - powiedziała żona dowódcy.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.