Rosja. Seria "samobójstw" i "wypadków" oligarchów. Od początku roku zmarło ich już ośmiu

Od początku roku w tajemniczych okolicznościach zmarło ośmiu rosyjskich oligarchów. I mimo że kilku z nich zginęło wraz z rodzinami, za niemal każdym razem rosyjska policja podawała, że przyczyną śmierci było "samobójstwo" lub "wypadek". Innego zdania są m.in. niezależni dziennikarze i zagraniczne służby, które nie wykluczają, że doszło do morderstw.

19 kwietnia w hiszpańskim kurorcie Lloret de Mar znaleziono ciało rosyjskiego biznesmena Siergieja Protosienii, byłego głównego księgowego koncernu gazowego Nowatek. To druga największa tego typu firma w Rosji. Oprócz 55-letniego mężczyzny zginęły także jego żona i 18-letnia córka - policja ustaliła, że kobiety zmarły od ciosów nożem i toporem. Zanim Protosienia odszedł z Nowateku w 2016 r., jego majątek szacowano na 400 mln euro (1,8 mld złotych).

Więcej wiadomości ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>

Spotkanie Alaksandra Łukaszenki (L) i Władimira Putina (P) w SocziPutin i Łukaszenka żartują z sankcji. "Zachodowi należą się podziękowania"

Rosja. Syn zmarłego oligarchy: Mój ojciec nie był mordercą

Lokalna policja twierdzi, że oligarcha zabił żonę i córkę, a sam się powiesił. Takiemu scenariuszowi zaprzeczył Fiodor Protosienia, syn zmarłego, który nie wyjechał z rodziną na święta do Hiszpanii. - Mój ojciec nie był mordercą - powiedział w rozmowie z brytyjskim dziennikiem "Daily Mail". - Nie wiem, co wydarzyło się tamtej nocy, ale wiem, że ich nie skrzywdził - podkreślił. Podobnego zdania są inni, zaprzyjaźnieni z rodziną oligarchowie: Anatolij Timoszenko i Roman Jurawicz. Hiszpańska policja nie wyklucza, że również, że mogło dojść do potrójnego morderstwa i upozorowania samobójstwa.

Protosienia, Subbotin, Awajew, Krukowski, Mielnikow, Watford, Tiulakow i Szulman - wszyscy oni zmarli w tajemniczych okolicznościach

Brytyjska gazeta zwraca uwagę, że to już kolejna tak tajemnicza śmierć wśród kierownictwa koncernu gazowego, który jest blisko związany z wewnętrznym kręgiem Władimira Putina.

Zaledwie dzień przed śmiercią Protosienii, w mieszkaniu w Moskwie natrafiono na zwłoki 51-letniego Władisława Awajewa, byłego wiceprezesa Gazprombanku, a zarazem byłego urzędnika Kremla. Podobnie jak w przypadku Siergieja Protosienii, znaleziono także ciała jego rodziny - żony i 13-letniej córki. Cała trójka została zastrzelona. Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej przekonywał, że Awajew zabił kobiety, a potem popełnił samobójstwo.

Na początku maja informowaliśmy o śmierci Aleksandra Subbotina, byłego członka zarządu Łukoil Trading House LLC i byłego właściciela New Transport Company. Według oficjalnej wersji mężczyzna zmarł na skutek "terapii" u pary szamanów, która miała wyleczyć go z kaca. "Nacinali skórę, a następnie wstrzykiwali jad ropuchy. Po wymiotach pacjent miał rzekomo zdrowieć" - czytamy na kanale Mash. Rytuały miały obejmować także przyzywanie duchów, składanie w ofierze zwierząt czy kąpiel we krwi koguta.

Trzy dni wcześniej zmarł Andriej Krukowski, dyrektor generalny należącego do Gazpromu kurortu Krasnaja Polana. Prokremlowska agencja TASS podała, że mężczyzna (doświadczony w górskich wspinaczkach) spadł ze szlaku turystycznego.

O rozszerzonym samobójstwie mówiono także w przypadku miliardera Wasilija Mielnikowa, właściciela firmy MedStom, który pod koniec marca zginął wraz z żoną i dwójką dzieci. Niezależny kanał NEXTA nie ma jednak wątpliwości, że biznesmen i jego rodzina "zostali zasztyletowani" we własnym domu" i "nie można wykluczyć zabójstwa na zlecenie".

Na początku marca zmarł Michaił Watford [dawniej Tołstoszeja] - jego ciało znaleziono powieszone w garażu w posiadłości w Surrey pod Londynem. Oligarcha zbudował swój majątek dzięki ukraińskim rafineriom naftowym. Na Wyspach Brytyjskich prowadził firmę w branży nieruchomości. Był dobrym znajomym Władimira Putina.

Już pod koniec stycznia, przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji na Ukrainę, 60-letni menedżer wysokiego szczebla w Gazpromie Leonid Szulman (szef transportu w Gazprom Invest) miał popełnić samobójstwo, podobnie jak Aleksander Tiulakow, którego ciało znaleziono w Sankt Petersburgu 25 lutego. Były zastępca dyrektora centrum finansowego Gazpromu ds. korporacyjnego bezpieczeństwa miał się powiesić.

Przy ich ciałach leżały listy pożegnalne, na podstawie których rosyjska policja stwierdziła samobójstwa.

Zobacz wideo Od lat popierają Putina. Teraz odczuli to na własnej kieszeni

"Kiedy ludzie giną podczas wojny, nawet na tyłach, należy wyjść z założenia, że wydarzenia te nie mogą nie mieć punktów stycznych z wojną" - stwierdził rosyjski dziennikarz Oleg Kaszyn w artykule na portalu Republic.

Podkreślił, że sektor gazowy zawsze był kluczowy dla gospodarki Rosji. Obecnie, wobec sankcji Zachodu na Rosję, pracownicy tych koncernów znaleźli się w miejscu bardziej wystawionym na ryzyko - na skrzyżowaniu interesów wielu stron. "Ryzyko, że komuś się narazisz i okaże się, że wiesz więcej, niż można na to pozwolić żywym, że popełnisz poważny błąd, w nowych warunkach rosną wielokrotnie" - ocenił Kaszyn.

Jego zdaniem doniesienia o nagłych zgonach oligarchów sprawią, że "typowy przedstawiciel rosyjskiej elity" przestanie myśleć i o ucieczce, i o proteście przeciwko wojnie.

***

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>

Więcej o: