"Pociskami powietrznymi nieprzyjaciel znacząco zanieczyścił powietrze na południu regionu Odessy" - napisali na początku wpisu wojskowi. Ukraińskie Dowództwo Operacyjne "Południe" przyznało, że celem Rosjan był bardzo nietypowy "obiekt infrastruktury".
O sytuacji poinformowano w piątek 20 maja, gdy na terenie niemal całej Ukrainy słychać było alarmy przeciwlotnicze. W mediach potwierdzono także trzy ataki rakietowe w rejonie Odessy nad Morzem Czarnym. W wyniku ostrzału kilka osób zostało rannych, nikt nie zmarł. Więcej o 86. dniu wojny w Ukrainie w artykule poniżej.
Jak się okazało, jeden z celów ataku był dość nietypowy. Okazało się, że pocisk wystrzelony z rosyjskiego samolotu trafił w toaletę publiczną przy plaży. "Wcielając w życie jedną z kultowych przesłanek swojego obłąkanego dyktatora, rasiści najwyraźniej próbowali zatopić centrum nazizmu. Zniszczyli toaletę na plaży" - napisali ironicznie żołnierze z ukraińskiego dowództwa.
W zdarzeniu nikt nie odniósł żadnych obrażeń. "Poza beznadziejnie utraconym sumieniem i reputacją agresora, nie ma innych strat" - napisało Dowództwo Operacyjne "Południe".
W sprawie wypowiedziała się także Natalia Hemeniuk, oficer prasowa regionu, która potwierdziła ataki rakietowe w regionie. Według doniesień, jedna z rakiet, która spadła na port, doprowadziła do pożaru, w którym rannych zostało kilka osób. Pocisk miał spaść w zakład produkujący m.in. amoniak i ciekły azot. Służby zapewniają jednak, że stanowi to żadnego zagrożenia dla zdrowia.
Przeczytaj więcej informacji z Ukrainy na stronie głównej Gazeta.pl.