Nagranie z kamer monitoringu pochodzi z 4 marca. "New York Times" ocenił, że film jest dowodem na zatrzymanie tych osób przez rosyjskich żołnierzy na kilka minut przed egzekucją.
Taki rozwój wydarzeń potwierdzili naoczni świadkowie w rozmowie z dziennikarzami. Relacjonowali, że mężczyzn zaprowadzono do budynku, w którym rosyjscy okupanci urządzili sobie tymczasową bazę. Kazali pojmanym położyć się na ziemi, policzyli ich, a później padły strzały. Więźniowie nie wrócili.
"NYT" publikuje nagrania z następnego dnia z Buczy, tj. 5 marca. Potwierdzają wersję świadków. Na tyłach budynków stoi uzbrojony mężczyzna, obok leżą ciała. Widać niebieską kurtkę, którą miał na sobie jeden z pojmanych i prowadzonych Ukraińców.
Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Po ujawnieniu rosyjskich zbrodni wojennych w Buczy, gdy okupanci wycofali się z przedmieść Kijowa, świat zobaczył zdjęcia ofiar masakry - ciała kobiet, dzieci i mężczyzn brutalnie zamordowanych przez Rosjan. Na jednej z fotografii widać straconych mężczyzn leżących na dziedzińcu, niektórych ze związanymi rękami.
Śledztwo prowadzone przez dziennikarzy "NYT" i rozmowy ze świadkami zbrodni pozwoliły odtworzyć losy zamordowanych. Reporterzy rozmawiali z członkami ich rodzin, sąsiadami, ludźmi, którzy przeżyli brutalną napaść Rosji na Buczę. Prowadzeni na egzekucje byli mężami i ojcami. Zostali w Ukrainie z powodu zakazu opuszczania kraju przez mężczyzn, ale przed wszystkim dlatego, że chcieli walczyć.
Wszyscy mieszkali w pobliżu domu, na którego dziedzińcu znaleziono ich ciała.
Rosja wielokrotnie zaprzeczała masakrze i mordowaniu ludności cywilnej w Buczy. Zdjęcia i nagrania określała jako "prowokację i fałszerstwo.