W nocy z wtorku na środę Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy przekazał, że "garnizon 'Mariupol' wypełnił swoją misję bojową". "Naczelne Dowództwo Wojskowe nakazało dowódcom jednostek stacjonujących w Azowstalu ratowanie życia personelu" - podkreślił. Prezydent Wołodymyr Zełenski stwierdził, że "Ukraina potrzebuje żywych ukraińskich bohaterów".
Początkowo informowano, że ma się odbyć ewakuacja żołnierzy, jednak wiadomo już, że żadnej "ewakuacji" nie było, a ukraińscy obrońcy trafili do rosyjskiej niewoli i obecnie są jeńcami wojennymi. W środę przedstawiciel Ministerstwa Obrony Rosji Igor Konaszenkow poinformował, że w ciągu doby poddało się 694 żołnierzy Sił Zbrojnych Ukrainy i pułku Azow, którzy bronili się w zakładach metalurgicznych Azowstal. Dodał, że od poniedziałku 16 maja poddało się łącznie 959 ukraińskich żołnierzy. Ok. 80 z nich jest rannych. Wiadomo, że część z nich została wywieziona na teren tzw. Donieckiej Republiki Ludowej, natomiast 89 żołnierzy, jak podaje niezależny portal Meduza, trafiło do aresztu śledczego w Taganrogu w obwodzie rostowskim w Rosji.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Decyzję dowództwa ukraińskiego dot. obrońców z Azowstalu skomentował gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych. - Najlepsi żołnierze, jakich miała armia ukraińska, zostali pozbawieni możliwości działania, możliwości dalszej walki, trafili w niewolę. Nie rozumiem tego rozkazu dowódców, którzy kazali im się poddać - stwierdził na antenie TVN24.
- Mógłby być rozkaz taki, który nakazałby im się przebijać. Można było podjąć wiele działań różnych, które zaangażowałyby armię rosyjską w tym rejonie, tak aby wojska, które były w Mariupolu mogły się w warunkach nocnych, różnych, przedzierać w grupach, pewnie nie wszyscy by się przedarli, ale część uratowałaby swoje życie - powiedział były dowódca wojsk lądowych. - W tej chwili ci ludzie w niewoli rosyjskiej są, moim zdaniem, skazani na zagładę. Rosjanie nigdy żadnej umowy nie dotrzymali. Oddawanie takich żołnierzy w niewolę, licząc na wymianę z Rosjanami na jeńców wojennych, to wiara w to, że Rosjanie mogą dotrzymać umowy - podkreślił.
Gen. Skrzypczak zaznaczył, że najprawdopodobniej żołnierze z pułku Azow, których nazwał "kwiatem armii", będą teraz w Rosji sądzeni publicznie m.in. za "faszyzm", o który oskarża ich Kreml. W odpowiedzi na pytania dziennikarza dodał, że jego "generalskie serce krwawi", bo nigdy by takiej decyzji nie podjął.
Tymczasem Międzynarodowy Czerwony Krzyż rozpoczął rejestrację ukraińskich jeńców, którzy trafili do rosyjskiej niewoli po opuszczeniu fabryki Azowstal w Mariupolu. Pracownicy organizacji chcą dotrzeć do wszystkich żołnierzy, również tych rannych, którzy trafili do szpitali w rejonie kontrolowanym przez prorosyjskich separatystów.
Rejestracja ma na celu śledzenie losów ukraińskich jeńców wojennych, którzy trafiają do rosyjskiej niewoli. Czerwony Krzyż podkreśla, że nie jest odpowiedzialny za transport obrońców Mariupola z oblężonego miasta do rejonów kontrolowanych przez Rosjan.