Niezależny rosyjski portal Meduza, powołując się na lokalny serwis 161.ru, poinformował, że część żołnierzy z zakładów metalurgicznych Azowstal w Mariupolu trafiła do aresztu śledczego w Taganrogu w obwodzie rostowskim w Rosji.
"Przywieźli do nas 89 osób, praktycznie wszyscy to żołnierze. Na razie znajdują się w Taganrogu, ale będą rozdzielani do różnych miejsc w Rosji. Część z nich pozostanie w obwodzie rostowskim, ci wojskowi mają teraz istotne znaczenie w kontekście wymiany [jeńców wojennych z Ukrainą - red.]" - cytuje Meduza. Według źródła rostowskiego serwisu żołnierze należący do pułku Azow będą sądzeni w Sądzie Wojskowym Południowego Okręgu Wojskowego Rosji. Inny rozmówca zdementował wcześniejsze doniesienia o umieszczaniu Ukraińców w areszcie w Rostowie nad Donem.
Portal Meduza podaje, że rosyjski resort obrony nie skomentował tych informacji.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
W środę przedstawiciel rosyjskiego Ministerstwa Obrony Igor Konaszenkow poinformował, że w ciągu doby poddało się 694 żołnierzy Sił Zbrojnych Ukrainy i pułku Azow, którzy bronili się w zakładach metalurgicznych Azowstal. Jak dodał, od poniedziałku 16 maja poddało się łącznie 959 ukraińskich żołnierzy. Ok. 80 z nich jest rannych
Przypominamy, że obrońcy z Mariupola nie zostali "ewakuowani", a trafili do rosyjskiej niewoli i obecnie są jeńcami wojennymi. Ukraińskie służby podkreślają, że będą starały się wymienić ich na jeńców rosyjskich
Jak podkreślił Maciej Kucharczyk z Gazeta.pl, ich los jest teraz niepewny. "Władimir Putin zapewnił, że jeńcy będą 'traktowani zgodnie z odpowiednimi przepisami prawa międzynarodowego'. To jednak pusta deklaracja. Zwłaszcza w odniesieniu do żołnierzy pułku Azow, którzy wraz z żołnierzami piechoty morskiej z 36. Brygady stanowili podstawę obrony Mariupola. Rosjanie już od lat nazywają członków Azowa 'nazistami' i odsądzają ich od czci i wiary. Pułk ma rzeczywiście nacjonalistyczne i skrajnie prawicowe korzenie, bo początkowo tworzyli go w 2014 roku kibole i członkowie organizacji nacjonalistycznych. Do 2022 roku przeszedł jednak istotną przemianę i profesjonalizację. Dla Rosjan nie ma to jednak znaczenia. Zwłaszcza że bardzo potrzebują dowodów na swoją rzekomą słuszną walkę z ukraińskimi nazistami" - napisał dziennikarz.
Jak dodał, można się więc spodziewać, że Rosjanie będą pragnęli maksymalnie wykorzystać propagandowo fakt dostania się w ich ręce rzekomych najgorszych z najgorszych "ukraińskich neonazistów". "Być może będą to pokazowe procesy i wymuszone zeznania przed kamerami na temat popełnionych zbrodni. Za kulisami nie są wykluczone tortury, biorąc pod uwagę liczne doniesienia na temat rosyjskich zbrodni na cywilach i jeńcach" - dodał Maciej Kucharczyk.
Więcej można przeczytać w poniższym tekście: